Niedługo minie rok, odkąd Beata Tadla pożegnała się z telewizją publiczną, jako jedna z pierwszych ofiar "dobrej zmiany". Swoje zwolnienie z pracy tłumaczyła wywiadem z Andrzejem Dudą, wówczas kandydatem na prezydenta. Jak wyznała po kilku miesiącach w programie Kuby Wojewódzkiego, nigdy wcześniej nie spotkała tak zdenerwowanego człowieka i po wygranych wyborach Dudy spodziewała się telefonu od Jacka Kurskiego ze zwolnieniem.
Pożegnanie z Telewizją Polską zainspirowało Beatę Tadlę do napisania czwartej już książki, w której podsumowała swoją 25-letnią karierę. Dziennikarka opowiedziała o swoim odejściu z TVN-u oraz TVP. Przyznała, że decyzja o odejściu z telewizji publicznej była podjęta za jej plecami, ładnie nazywając, że doszło do "porozumienia stron". Jest znacznie mniej rozmowna jeżeli chodzi o TVN. Twierdzi, że nie chce odnosić się do plotek na temat swojego odejścia ze stacji. Chodzi chyba o plotki na temat Kamila Durczoka:
To moje czwarte, papierowe dziecko, podsumowuje w nim moje życie zawodowe. czasem przychodzi taki moment, że ludzie lubią cos podsumować. Odejście z TVP i TVN-u było inne. Z TVN-u to była moja decyzja, z TVP to była decyzja podjęta za moimi plecami. Z telewizji publicznej zostałam po prostu zwolniona, to się ładnie nazywa, że za porozumieniem stron. Nie odnoszę się do plotek o odejściu z TVN-u, plotki mnie nie interesują, o reszcie nie mogę mówić.
Źródło:WideoPortal/x-news