W sobotni poranek Beata Tadla zaliczyła swój długo wyczekiwany debiut w roli gospodyni Pytania na Śniadanie. Mimo że dziennikarka może pochwalić się imponującym doświadczeniem, nie obyło się bez nerwów w nowym miejscu pracy. Szerokim echem po sieci odbił się fakt, że Tadla zamiast w sobotę, powitała widzów "w środę" - tak na dobry początek. Zamiast chować głowę w piasek, wzięła jednak zaistniałą sytuację na klatę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Beata Tadla wyjaśnia wpadkę w "Pytaniu na Śniadanie"
Na oficjalnym profilu Pytania na Śniadanie w sobotnie popołudnie pojawiło się krótkie nagranie z Tadlą i jej ekranowym partnerem Tomaszem Tylickim. Dziennikarze przyznali, że pierwszemu wejściu na antenę towarzyszyły silne emocje.
Mamy nadzieję, że ten dzień, ten poranek sobotni minął państwu równie miło co nam. A było... nawet nie wiem, co się działo - zaczęła Tadla.
Było obiecująco, a my obiecujemy państwu, że nie zatracimy tej dobrej energii - dodał Tylicki, po czym wziął się za wyliczanie gaf, które popełnił z koleżanką na antenie.
Moja była taka, że zaprosiłem na jutro, czyli niedzielę, na 7.55, a przecież stratujemy codziennie o 7.30. Ale tak mi się wydaje, że ty się przywitałaś w środę... To było nasze pierwsze wejście...
Pierwsze koty za płoty - podsumowała radośnie Tadla.