Bella Hadid jako jedna z nielicznych gwiazd Hollywood publicznie opowiedziała się po stronie Palestyny w trwającym konflikcie izraelsko-palestyńskim. Córka palestyńskiego multimilionera Mohameda Hadida od lat głośno mówi o izraelskiej okupacji obszaru Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu.
Kilka dni temu modelka brała również udział w pro-palestyńskim proteście w Nowym Jorku, podczas którego wykrzykiwała wolnościowe hasła, trzymając flagę Palestyny w dłoni. Ponadto Bella opublikowała mocny wpis na Instagramie, w którym zarzucała rządowi Izraela łamanie praw człowieka. Post nie spodobał się części fanów Hadid i (podobno) niektórym współpracującym z nią firmom...
Ku zaskoczeniu internautów modelka nagle przestała tak żarliwie opowiadać się po jednej ze stron konfliktu i zaczęła publikować bardziej neutralne wpisy. Hadid zamieściła ostatnio tweet, w którym wezwała do "pokoju, współistnienia i równości" i dodała flagi dwóch państw, Izraela i Palestyny. Jak twierdzą fani Belli, modelka wystraszyła się skutków finansowych swojego aktywizmu. Niektórzy użytkownicy mediów społecznościowych spekulują, że ma to związek z jej lukratywnym kontraktem z Diorem.
Hadid od lat współpracuje z firmą Dior. Wystąpiła w wielu kampaniach jako twarz marki i stała się jedną z jej najbardziej rozpoznawalnych ambasadorek. Po tym, jak media społecznościowe obiegły pro-palestyńskie wpisy Belli, na instagramowym profilu Diora pojawiły się setki proizraelskich komentarzy. Niektórzy zaczęli nawet nawoływać do bojkotu marki z powodu jej rzekomego "antysemityzmu".
Myślicie, że Bella Hadid naprawdę straci kontrakt z Diorem za to, że wspiera Palestynę?