Trzeba przyznać, że nie bez powodu Beyonce należy do grona najpopularniejszych (i jednocześnie najbogatszych) wokalistek świata. Obrotna gwiazda i jej mąż mają żyłkę do interesów i bez problemu spieniężają niemal każdy aspekt swojego życia (łącznie ze zdradą Jaya-Z). Mimo tego artystka jakiś czas temu zdecydowała, że nie chce sprzedawać prywatności mediom i od tego momentu pokazuje fanom jedynie tyle, ile sama uzna za stosowne.
W zeszłym roku 38-latka miała okazję podkładać głos jednej z głównych bohaterek w remake'u disneyowskiego hitu Król Lew, przy okazji współtworząc do filmu ścieżkę dźwiękową. Okazuje się, że ambitna gwiazda w pocie czoła pracowała nad wizualnym albumem inspirowanym ikoniczną bajką, który miał swoją premierę 30 lipca na platformie Disney+. Black Is King to pierwsza od czterech lat płyta Beyonce (w czerwcu tego roku zaangażowana gwiazda wydała singiel Black Parade nawiązujący do afroamerykańskiej kultury, problemu brutalności policji, ruchu Black Lives Matter, a także pandemii COVID-19).
Wśród gwiazd, które wzięły udział w projekcie, można wymienić między innymi Kelly Rowland, Pharrella Williamsa, Lupitę Nyong'o, Naomi Campbell oraz modelki Aweng Ade-Chuol i Adut Akech. Swoim zwyczajem celebrytka "zaangażowała" do udziału w teledyskach trójkę swoich pociech: 8-letnią Blue Ivy oraz 3-letnie bliźniaki Sir i Rumi.
Tym wizualnym albumem chciałam przybliżyć elementy historii czarnoskórych i tradycji afrykańskiej, ale w nowoczesnym wydaniu i z uniwersalnym przesłaniem - wyjaśnia gwiazda. Spędziłam wiele czasu poznając i absorbując lekcje poprzednich pokoleń oraz bogatą historię rozmaitych afrykańskich zwyczajów. Zdjęcia powstawały w Nowym Jorku, Los Angeles, RPA, Zachodniej Afryce, Londynie i Belgii.
Zobaczcie fragmenty teledysków, które ukazały się w najnowszym wizualnym albumie Beyonce. Robią wrażenie?