Ostatnie dwa lata swojego życia Paulina Młynarska spędziła na Krecie, gdzie spełnia się jako instruktorka jogi i pisarka. Nie oznacza to jednak, że dziennikarka zobojętniała całkowicie na polską codzienność. Wręcz przeciwnie - nadal otwarcie angażuje się w sprawy bliskie jej sercu, jak choćby walka o prawa społeczności LGBT czy rozprawianie się za paranaukowymi banialukami tak często zaśmiecającymi debatę publiczną.
Zobacz: Zakochana córka Pauliny Młynarskiej celebruje rocznicę z partnerką: "J*BAĆ HOMOFOBIĘ" (FOTO)
Kontynuując tego typu działalność, Paulina Młynarska jest z pewnością świadoma, że przyjdzie jej niekiedy zmierzyć się z internetowym hejtem, któremu nieznane są granice geopolityczne. Jogince po raz kolejny przyszło stawić mu czoła, po tym jak podzieliła się we wtorek na Facebooku zdjęciami z prowadzonych przez siebie zajęć.
Miejsce Mocy na Krecie. Asany i wgląd w siebie. Co drenuje Twoją życiową energię? Jak to powstrzymać? Jak odróżnić więź od uwikłania? - dumała w opisie fotografii.
W sekcji komentarzy pod postem momentalnie pojawił się pewien internauta, gotów charytatywnie "zdrenować życiową energię" Młynarskiej. Znamienne jest, że spora większość udzielających się na profilu dziennikarki osób to kobiety. Hejter natomiast był płci męskiej.
Twoje miejsce jest w szkole, nie na Krecie. Podstawówka to trochę mało - wystukał złośliwie w klawiaturę, chcąc ewidentnie przypomnieć światu, że Paulina nie ukończyła liceum.
Przypomnijmy: Paulina Młynarska ostro o Blance Lipińskiej i Małgorzacie Rozenek: "CHCIWOŚĆ I GŁUPOTA leją się wiadrami"
Jak na instruktorkę jogi przystało, Młynarska wykazała się sporym opanowaniem. Nie była jednak w stanie odmówić sobie przyjemności wbicia szpili w ego przepełnionego zazdrością użytkownika sieci.
A jednak jestem na Krecie - odparła zwięźle. - W ślicznym domu z widokiem na morze i góry, szczęśliwa, zdrowa, wesoła i spełniona. A takie biedne, chore na nienawiść trolle jak ty muszą z tym żyć - wypaliła na odchodne.
W obronie Młynarskiej stanęła rzesza oddanych fanek, które również nie zostawiły na mężczyźnie suchej nitki.
Myślicie, że poszło mu w pięty?