Kinga Rusin po wielu przepracowanych w telewizji latach dotarła do wymarzonego punktu kariery zawodowej. W 2020 r. bez większego żalu opuściła redakcję "Dzień Dobry TVN", z którą związana była od pierwszego odcinka. Ponadto jej firma kosmetyczna prężnie się rozwija bez konieczności codziennej koordynacji działań.
Nic zatem dziwnego, że zagorzała entuzjastka odległych podróży wciąż pozostaje w rozjazdach. Poważna kontuzja uziemiła ją jednak na kilka jesienno-zimowych tygodni w stolicy, podczas których największą atrakcję stanowiły dla niej wypady do pobliskich spożywczaków. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, prędko spakowała walizki i ruszyła z partnerem w kolejną egzotyczną wyprawę.
Kinga Rusin czym prędzej wyjechała z Warszawy. Tłumaczy powody wylotu do Azji
Dziennikarka wzorem wielu instagramowych celebrytek zameldowała się w Tajlandii, która zaczyna urastać do miana drugiego Zanzibaru. Ostatnio swoimi azjatyckimi ekspedycjami chwaliły się m.in. Anna Wendzikowska i Joanna Jędrzejczyk. W odróżnieniu od swoich koleżanek z show-biznesu, 53-latce przyświecały inne podróżnicze cele.
Chcę jak najszybciej wrócić do sportu! Ostatnio przyleciałam do Warszawy kontynuować pooperacyjną rehabilitację. Chcąc przyspieszyć ten proces przyjęłam w ciągu dwóch tygodni masę wlewów, kroplówek i nowych leków. To duże obciążenie dla organizmu, przynoszące sporo efektów ubocznych, ale coś za coś. Słabo się czułam, ale zrobię wszystko, byle szybko wrócić na narty, kajta, konie, surfing, tenisa etc. -
Kinga Rusin zdecydowała się na wypoczynek na wolnej (póki co) od napływu turystów maleńkiej wyspie Koh Yao Noi. Możliwe jednak, że pod wpływem popularności byłej gwiazdy TVN stanie się miejscem obleganym przez podróżujących. Jak wyznała Kinga, potrzebowała wyciszenia się i zasłużonej regeneracji.
Dlatego wyjazd do Azji dobrze mi robi. Kiedyś jeździło się "do wód", dziś można do wody dodać słońce. To działa na mnie lepiej niż wszystkie medykamenty razem wzięte. Nie oszukujmy się, w takich warunkach można odzyskać siły - podzieliła się swoimi spostrzeżeniami.
Jest czego pozazdrościć?