Felieton posłanki Prawa i Sprawiedliwości wywołał wczoraj sporo kontrowersji. Beata Mateusiewicz-Pielucha zaproponowała w nim deportację ateistów oraz tak zwane "lojalki" dla niekatolików. Zdaniem posłanki, osoby niewierzące lub niebędące katolikami, powinny podpisywać specjalne deklaracje, w których poświadczą znajomość Konstytucji i zasad obowiązujących w Polsce. W przeciwnym razie czeka je deportacja z kraju.
Mateusiewicz-Pielucha nie wzięła jednak pod uwagę faktu, że to właśnie Konstytucja gwarantuje wolność poglądów i wyznania. Dzisiaj swoja słowa wyjaśnia, twierdząc, że zostały wyrwane z kontekstu.
Sprawę w studio #dziejesienazywo skomentował Robert Biedroń. Prezydent Słupska przyznał, że "kibicuje" takim posłankom, ponieważ dzięki nim Prawo i Sprawiedliwość przestanie rządzić. Dodał, że Mateusiewicz-Pielucha ma obowiązek znać Konstytucję. Stwierdził, że jedynymi osobami, które mogłyby zostać deportowane z kraju, byłby prezydent oraz pani premier za nieszanowanie Konstytucji w kwestii Trybunału Konstytucyjnego:
Kibicuję jej. Im więcej takich posłanek, tym lepiej dla polskiej demokracji. Prawo i Sprawiedliwość przestanie wtedy rządzić. To się stanie tak komiczne, że ludzie przestaną na serio traktować tę partię. Mają dobre sondaże, bo rozdają pieniądze. W 2005 roku było podobnie i wiemy jak to się skończyło. Mnie takie hasła nie niepokoją, ponieważ wierzę w Konstytucję, a pani posłanka ma pewien obowiązek, żeby znać Konstytucję. Dopóki Prawo i Sprawiedliwość nie zmieni Konstytucji, to będzie obowiązywała. Kiedy nie zmieni, to nikt nie powinien się obawiać. Jeżeli ktokolwiek ma być deportowany za nieprzestrzeganie Konstytucji, to będzie pan prezydent i pani premier, nie szanują Konstytucji w kwestii Trybunału Konstytucyjnego.