Big Brother to prawdopodobnie jedno z najpopularniejszych reality show w historii telewizji. Program doczekał się emisji w wielu krajach, w tym w Polsce, a losy uczestników śledzą za każdym razem miliony widzów. Choć na naszym podwórku hitowe show wypada raczej jak "ubogi krewny" w porównaniu do zagranicznych odsłon, to produkcja wciąż dwoi się i troi, aby zapewnić mu oglądalność.
Oczywistym jest, że kłótnie, romanse i osobliwe wpadki to dokładnie to, czego oczekują od uczestników twórcy show. W hiszpańskiej edycji programu sprawy poszły jednak o wiele za daleko. Jak donoszą światowe media, dwa lata temu w tamtejszej edycji show doszło do... gwałtu. Choć Carlota Prado padła ofiarą "kolegi" z planu w 2017 roku, to dopiero teraz poznajemy kolejne, nieznane dotąd szczegóły zajścia.
Sytuacja miała miejsce, gdy Wielki Brat ograniczył w domu zapasy żywności. W zamian mieli za to pod dostatkiem alkoholu, którym raczyli się praktycznie na pusty żołądek. Carlota tego dnia zjadła tylko trochę makaronu i ziemniaków, a potem wypiła kilka kieliszków tequili. Przez to źle się poczuła, zwymiotowała na wizji i położyła się do łóżka. Nie kojarzyła jednak na tyle, żeby odnotować, że obok niej położył się też Jose Maria López, jej "ukochany" z programu.
Rano Carlota została wezwana do słynnego Pokoju Zwierzeń i dowiedziała się, że Jose został usunięty z programu. Nie znała powodu jego eliminacji, jednak gdy usiadła na kanapie dowiedziała się, że została przez niego zgwałcona. Co więcej, pokazano jej nagranie z sypialni uczestników, które musiała obejrzeć na oczach kamer. Choć filmiku nie pokazano publicznie, to jej reakcję mogli zobaczyć wszyscy...
Produkcja postanowiła złożyć zawiadomienie na policji, a Carlota została usunięta z programu i zapewniono jej opiekę psychologa. Dopiero gdy uczestniczka wróciła do domu, postanowiła zgłosić sprawę odpowiednim organom. Nie tylko oskarżyła o gwałt "kolegę" z programu, ale także posądziła produkcję o to, że nie zareagowała i naraziła ją na niebezpieczeństwo. Carlota była oburzona tym, że kazano jej na oczach kamer obejrzeć to, co zarejestrowano na nagraniu.
Choć sprawa przyprawia o mdłości, to jak dotąd nie zapadł jeszcze żaden wyrok sądu. Dodatkowo w zeszłym tygodniu do mediów przedostał się niepublikowany wcześniej materiał, na którym zapłakana Carlota wyraźnie prosi produkcję o to, aby zatrzymali pokazywane jej nagranie... Widać też, jak próbuje wyjść z Pokoju Zwierzeń, jednak produkcja kazała jej "poczekać". Co ciekawe, sami twórcy programu przyznali jedynie, że "sposób, w jaki poinformowali ją o zajściu, był błędem".