W poniedziałek Harvey Weinstein został uznany za winnego napaści seksualnej pierwszego stopnia oraz gwałtu trzeciego stopnia. Decyzją ławy przysięgłych, producentowi grozi obecnie nawet do 25 lat więzienia. Po długich godzinach przesłuchań i dyskusji między przysięgłymi filmowego potentata oczyszczono jednak z dwóch najcięższych zarzutów - napaści seksualnej ze szczególnym okrucieństwem, za które mógłby zostać skazany na dożywocie.
Oficjalny wyrok w procesie Weinsteina zostanie ogłoszony 31 marca. Tuż po poniedziałkowej rozprawie producent miał zostać przewieziony do aresztu i właśnie tam oczekiwać na decyzję sądu. Okazało się jednak, że w związku z wysokim ciśnieniem i problemami z sercem zmuszony był poddać się hospitalizacji.
Od czasu, gdy w mediach pojawiły się pierwsze oskarżenia wobec Weinsteina, producent z jednej z najbardziej wpływowych osób w branży filmowej stał się prawdziwym wrogiem publicznym Fabryki Snów. W mediach regularnie pojawiały się doniesienia o kolejnych ofiarach, które przez lata kariery wykorzystywał producent. Wśród fali negatywnych komentarzy, nie zabrakło jednak słów wsparcia dla Weinsteina. Producentowi współczuł m.in. Woody Allen, który sam od lat oskarżany jest o molestowanie własnej córki.
Tuż po przełomie w procesie Weinsteina okazało się, że producent ma również wsparcie w kolejnej "ofierze" ruchu #MeToo. Głos w sprawie postanowił zabrać sam Bill Cosby. Komik w 2018 roku został skazany za molestowanie ponad 50 kobiet i uznany za niebezpiecznego przestępcę seksualnego. Decyzją sądu 81-letni wówczas Cosby miał spędzić w więzieniu od 3 do 10 lat bez możliwości wyjścia za kaucją.
W poniedziałek na instagramowym profilu Billa Cosby'ego pojawiło się oświadczenie wystosowane przez jego rzecznika, Andrew Wyatta.
To szokujące nie tylko dlatego, że ławnicy nie byli izolowani, co dawało im dostęp do relacji medialnych i współczucia opinii publicznej. Niemożliwe, że ktokolwiek uwierzyłby, że pan Weinstein otrzyma szansę na sprawiedliwy i bezstronny proces (...) Oto pytanie, które powinno teraz prześladować wszystkich Amerykanów, a w szczególności sławnych i zamożnych mężczyzn. Dokąd mamy się udać, żeby w tym kraju znaleźć sprawiedliwe i bezstronne sądy? - czytamy w oświadczeniu Cosby'ego.
W swoim stanowisku skazany komik stwierdził również, że ruch #MeToo jest... rasistowski.
Gdyby w ruchu #MeToo nie chodziło jedynie o Becky (uwłaczające określenie białych kobiet - przyp. red.), rzuciłbym im wszystkim wyzwanie i kazał cofnąć się o 400 lat i zbrukać nazwiska oprawców, którzy gwałcili niewolników. To bardzo smutny dzień w historii amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości - zakończył swój wywód Bill Cosby.
Myślicie, że Harvey Weinstein doceni jego słowa?