Patrząc na ubiegły rok, nietrudno wywnioskować, że Billie Eilish zaliczy go do udanych. 18-letnia wokalistka zachwyciła świat, a dziś zalicza się ją do grona najwybitniejszych artystek młodego pokolenia. Zgarnęła pięć statuetek Grammy, nagrała piosenkę do nowego filmu o przygodach Jamesa Bonda. Billie Eilish idzie jak burza, a jeszcze niedawno była przecież "zwyczajną" nastolatką, której idolem był... Justin Bieber.
Wyszło to na jaw, gdy Billie pochwaliła się miłością do wokalisty, publikując na instagramowym profilu swoje stare zdjęcie, na którym pozuje w koszulce z autografem Biebera czy też inne, na którym prezentuje masę plakatów z Kanadyjczykiem w roli głównej.
Przy tej okazji post Billie Eilish skomentował sam Bieber, wyznając krótko:
Kocham Cię!
Na tym jednak się nie skończyło. W jednym z ostatnich wywiadów Justin powrócił do tematu Billie Eilish, mówiąc, że chciałby ochronić ją przed złem, z którym w tak młodym wieku on musiał się zmierzyć.
Chcę ją chronić. Nie chcę, żeby przechodziła przez to wszystko, przez co ja przeszedłem.
Nie jest tajemnicą, że Bieber, który światowy rozgłos zyskał jako dziecko, zmagał się z depresją i uzależnieniem od substancji odurzających. 25-latek ma więc nadzieję, że podobne problemy nigdy nie dotkną Billie.
Nie życzę tego nikomu. Jeśli jednak Billie kiedykolwiek będzie mnie potrzebowała, jestem pod telefonem - dodaje Bieber.
Miło z jego strony?