Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły już prawie dwa miesiące. Nadal jesteśmy jednak zmuszeni obserwować, jak najbliżsi świętej pamięci artysty obrzucają się w mediach błotem. Wszystko przez sprawę spadku, w którym muzyk w ogóle nie uwzględnił swego jedynego syna - 47-letniego Krzysztofa Juniora.
Zobacz: Syn Krzysztofa Krawczyka NIE MA PIENIĘDZY na leki: "On NIE MA NIC, nie je nawet ciepłych posiłków"
Krótko po śmierci ojca Krzysztof Krawczyk Junior przeszedł do medialnej ofensywy. W dwuczęściowym reportażu Uwagi! opowiedział o opłakanych warunkach, w jakich przyszło mu żyć. Pokazał tym samym, że zachowek po ojcu umożliwiłby mu zmianę otoczenia oraz dał szansę na lepsze jutro. Z niespecjalnym entuzjazmem pomysł ten przyjęła wdowa po Krawczyku - Ewa Krawczyk. O zakulisowych kłótniach między nią a pasierbem mogliśmy już niejednokrotnie czytać w kolorowej prasie.
Teraz wygląda na to, że nareszcie pojawiła się jakaś nadzieja na zażegnanie rodzinnego konfliktu, który przez ostatnie tygodnie szargał dobre imię legendarnego muzyka. Z najnowszego wydania Dobrego tygodnia dowiadujemy się, że próbę pogodzenia zwaśnionych stron podjął sam biskup Antoni Długosz, który pochował Krzysztofa Krawczyka. Wcześniej kapłan był bliskim znajomym muzyka i doskonale zna sytuację panującą w jego rodzinie.
Ewa już dzwoniła do mnie z prośbą o modlitwę - otwiera się w rozmowie z gazetą biskup.
Zdaniem Długosza Krawczyk nie mógł poradzić sobie z wyrzutami sumienia w związku z tym, jak wyglądała jego relacja z synem. Jednocześnie kapłan zapewnia, że muzyk bezustannie udzielał 47-letniemu potomkowi pomocy.
To dobry dzieciak. Nie miał matki i ojca tak naprawdę też nie miał. Intencją Krzysztofa na pewno byłoby zakończenie tego konfliktu. Szkoda mi juniora, ale wiem też, że ojciec bez przerwy mu pomagał - stwierdza Długosz.
Przypomnijmy: Syn Krzysztofa Krawczyka walczy w sądzie o zachowek po ojcu. Na sali pojawiła się też Ewa Krawczyk (ZDJĘCIA)
Dobry tydzień informuje także, że Krawczyk miał wykluczyć Juniora ze spadku na krótko przed swoją śmiercią. Muzyk wątpił ponoć, czy jego syn będzie w stanie poradzić sobie z tak pokaźną sumą pieniędzy.
Ojciec dał mu kiedyś 12 tys. złotych na zakup saksofonu, a Krzysiu odsprzedał go potem komuś za 500 zł. To w trosce o swoją spuściznę Krawczyk zmienił w zeszłym roku testament i zapisał wszystko Ewie - zdradził jeden z bliskich znajomych rodziny Krawczyków.
Wierzycie, że na tym zakończy się spór w rodzinie Krawczyka, czy nawet interwencja biskupa nie pomoże, gdy gra toczy się o grube pieniądze?