Kilka miesięcy temu Barbara Kurdej-Szatan musiała poważnie zastanowić się nad swoją przyszłością w show biznesie, gdy fani ostro skrytykowali celebrytkę po głośnym wpisie, jaki popełniła na temat działań Straży Granicznej. Skandal, jaki wybuchł w polskich mediach, znacznie okroił reklamowy potencjał aktorki, co w efekcie musiało przełożyć się na liczbę intratnych kontraktów, które lądowały na jej biurku.
Niedawno celebrytka przeprowadziła się też z rodziną do imponującego apartamentu z ogromnym tarasem w sercu Warszawy, co niewątpliwie nałożyło na nią dodatkową presję kasowania możliwie jak największych stawek. A, nie ma się co oszukiwać, w zaistniałych warunkach mogło to być nie lada wyzwaniem.
W ostatnich dniach dało się zauważyć wzmożoną aktywność Barbary Kurdej-Szatan na warszawskich ściankach, które często są dla celebrytów okazją do dodatkowego zarobku. Jednym z takich wydarzeń była czwartkowa premiera nowej książki Joanny Przetakiewicz Pieniądze szczęście dają. Zjawiwszy się na imprezie (jednej z trzech, w których tego dnia wzięła udział Basia), musieliśmy zapytać, jak wygląda relacja Kurdej-Szatan z finansami. Okazuje się, że aktorka zawsze miała zdrowy dystans do pieniędzy.
Ja zawsze miałam takie myślenie o pieniądzach, że nie martwię się nimi kompletnie. Nie o pieniądze mi w życiu chodzi. Może dlatego, że nie martwię się nimi, to nie mam też z nimi problemu. Ale wtedy, [gdy zaczynałam karierę] byłam często na minusie. Na pewno nie jest to główne źródło szczęścia. Wręcz przeciwnie. Ale wiele w życiu ułatwia - powiedziała w rozmowie z Pudelkiem.
Przypomnijmy: Przodowniczka pracy Barbara Kurdej-Szatan zasuwa po TRZECH ŚCIANKACH jednego dnia... Chce wrócić na szczyt? (ZDJĘCIA)
Mądrze prawi?