Klan Kardashianów nieustannie wzbudza zainteresowanie nie tylko w rodzimych mediach, ale także w portalach plotkarskich na całym świecie. Internauci śledzą losy popularnych sióstr, mniejszym zainteresowaniem cieszy się natomiast ich brat. W ostatnim czasie o Robie Kardashianie można usłyszeć nieco więcej ze względu na jego zakończony już związek z Blac Chyną. Para wytrzymała ze sobą zaledwie rok, doczekali się jednak pociechy Dream urodzonej w 2016 roku. Aktualnie byli partnerzy spotykają się w sądzie, gdzie odbywa się proces przeciwko Kardashianom. Chyna oskarżyła bowiem słynny klan o doprowadzenie do upadku jej hitowego telewizyjnego programu.
Choć rozprawa bierze pod lupę zarzuty złożone przez 33-letnią celebrytkę, pod uwagę brane są również oskarżenia Kardashiana przeciwko byłej partnerce. Do niepokojącego incydentu, o którym przed laty głośno mówił Rob, miało dojść w 2016 roku w rezydencji Kylie Jenner. Jak podaje portal Page Six, Chyna miała chwycić za broń, po czym podejść do partnera rozmawiającego przez FaceTime ze znajomymi i wycelować w jego głowę, jednocześnie rzucając groźbami.
Po sytuacji z bronią celebrytka rzekomo zaszła Roba od tyłu i zaczęła dusić go ładowarką od telefonu. Zeznając w sądzie Chyna odniosła się do zarzutów, twierdząc, że całe zajście była formą zabawnego droczenia się:
[Broń] nie była naładowana. Nigdy nie zastrzeliłabym Roba lub kogokolwiek innego. To były tylko żarty, takie "Ha ha" - tłumaczyła.
33-latka wyjaśniła, że incydent z podduszaniem również traktowany był jako żarty. Jak oznajmiła, zaatakowała Kardashiana, aby zwrócić na siebie uwagę, nie aby go udusić.
Przekonujące tłumaczenie?