W sierpniu nad Blake Lively zawisły ciemne chmury. Tabloidy zza oceanu pękały wówczas w szwach od artykułów na temat aktorki. Wszystko przez zamieszanie wokół filmu "It Ends with Us". Żonie Ryana Reynoldsa oberwało się za sposób promocji dramatu o przemocy domowej.
Głośno było również o jej konflikcie z reżyserem filmu, Justinem Baldonim, który wcielał się jednocześnie w jedną z głównych roli w "It Ends with Us". Blake Lively i jej kolegę z planu poróżniły ponoć odmienne na temat tego, jak powinien wyglądać dramat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blake Lively pozywa Justina Baldoniego. Chodzi o "wrogie środowisko pracy"
Po paru miesiącach ciszy kwestia sporu tych dwoje powróciła. Jak donoszą amerykańskie media, Blake zdecydowała się pozwać Baldoniego o molestowanie seksualne i chęć zniszczenia jej reputacji.
TMZ podaje, że w trakcie pracy nad filmem doszło do spotkania, które miało na celu zajęcie się rzekomym "wrogim środowiskiem pracy" na planie. Omówiono na nim roszczenia Lively dotyczące tego, jak ma wyglądać praca nad filmem. Na spotkaniu był podobno obecny także Reynolds. Żądania aktorki obejmowały m.in. "zakaz pokazywania jej zdjęć lub filmów nagich kobiet, zakaz wspominania o rzekomym wcześniejszym uzależnieniu Baldoniego od pornografii, zakaz omawiania jego podbojów seksualnych w obecności Blake i innych osób, zakaz wspominania o genitaliach członków obsady i ekipy filmowej, zakaz dociekań na temat wagi Blake oraz zakaz wspominania o jej zmarłym ojcu".
Lively miała też domagać się, by reżyser nie dodawał więcej scen seksu poza tym, co było w scenariuszu filmu w momencie, gdy go zatwierdzała przed wejściem na plan. Według ustaleń TMZ dystrybutor filmu Sony Pictures zatwierdził prośby gwiazdy.
Blake Lively zarzuca Justinowi Baldoniemu chęć zniszczenia jej reputacji
37-latka twierdzi, że Baldoni i spółka zaangażowali się w kampanię "manipulacji społecznej", aby "zniszczyć jej reputację". Pozew obejmuje teksty od rzecznika prasowego Justina do rzecznika prasowego studia, w których reżyser pisze o "pogrzebaniu" Blake, zaznaczając jednak: "Nie możemy napisać, że ją zniszczymy". W pozwie czytamy, że kampania wyrządziła szkodę gwieździe i jej biznesowi oraz spowodowała "poważne cierpienie emocjonalne" jej rodziny.
Reakcja przedstawiciela Justina Baldoniego
Prawnik Baldoniego, Bryan Freedman, ostro skrytykował pozew, mówiąc, że został on wystosowany po to, by "naprawić negatywną reputację" Lively. Dodał oczywiście, że to, co się w nim znajduje, jest "fałszywe, oburzające i celowo lubieżne, z zamiarem publicznego skrzywdzenia".
Adwokat przekonuje, że to aktorka była koszmarem na planie.
Groziła, że nie pojawi się na planie, groziła, że nie będzie promować filmu, co ostatecznie doprowadziło do jego upadku - przekonuje.
Wyjaśnił też, że Baldoni pytał o wagę Blake, ponieważ... miał problemy z plecami i próbował je chronić.
Po czyjej jesteście stronie?