Blanka Lipińska pojawiła się w show biznesie za sprawą swojej głośnej książki 365 dni, która przez niektórych określana jest jako "nienawistna fantazja o gwałcie". Po ekranizacji "dzieła" celebrytka jednak nie spoczęła na laurach i wciąż walczy o popularność, od jakiegoś czasu w duecie z Alekandrem Milwiwem-Baronem.
Przypomnijmy: Jakub Żulczyk ciepło o ekranizacji "365 dni": "Szkodliwe kino i nienawistna fantazja o gwałcie"
Blania i Baruś lubią opowiadać w mediach społecznościowych o łączącym ich uczuciu i dzielą się z fanami wszystkimi intymnymi szczegółami pożycia. Dowiedzieliśmy się między innymi, że "nie są parą słodkopierdzących magicznych jednorożców", Baruś jako gitarzysta ma wyjątkowe "zdolności praktyczne" oraz że Blania nie śpi, bo nocami gotuje dla ukochanego.
Fani często krytykują Lipińską za to, że swoje opowieści snuje siedząc za kierownicą, co stanowi zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Zadowolona z siebie celebrytka odpiera jednak krytykę, zaznaczając, że upewniła się co do legalności takiego postępowania.
Blania uporczywie dzieli się refleksjami zza kółka, nie bacząc na dobre rady fanów. Tym razem opowiedziała o "wyprawie" do galerii handlowej i pochwaliła się wizytą u znajomych - Natalii Siwiec i jej męża. Przyznała się tym samym do zignorowania rządowych zaleceń o wstrzymaniu się od spotkań towarzyskich.
Wczoraj byłam u Natalki Siwiec i Mariusza. Dostałam w prezencie S-ki różowe, ponieważ ciężko je dostać. Piękne są - powiedziała, odrywając ręce od kierownicy i pokazując do telefonu lateksowe rękawiczki. Podobno teraz wszędzie trzeba chodzić w rękawiczkach. Coś obrzydliwego po prostu, ale trudno...
Myślicie, że Blanka kiedyś przestanie lekceważyć bezpieczeństwo innych osób?