Blanka Lipińska jest jedną z tych gwiazd, dla których tematy tabu nie istnieją. Nic dziwnego, bo w końcu napisała trzy powieści erotyczne. Autorka sagi "365 dni" uważana jest za wyjątkowo otwartą i bezpośrednią osobę, w związku z czym nie ma oporów przed mówieniem głośno o swoich kompleksach.
Lipińska nie robi także tajemnicy z tego, że to, czego nie lubi w swoim wyglądzie, na przestrzeni lat konsekwentnie poprawiała u odpowiednich specjalistów. Co prawda, na początku roku - ku z pewnością zaskoczeniu większości - zapewniała, że rozpuściła wszelki zaaplikowany w twarz kwas, wcześniej przyznawała się do m.in. operacji piersi, wolumetrii szczęki czy wycięcia torebek tłuszczowych z policzków.
Zobacz: Szczera Blanka Lipińska o operacjach plastycznych: "Wycięłam TOREBKI TŁUSZCZOWE Z POLICZKÓW"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatni z zabiegów, którym się poddała, od początku budzi spore emocje. W najnowszym Q&A "pisarka" została zapytana, czy żałuje wycięcia naturalnego tłuszczu z twarzy.
Nie żałuję - odparła, przestrzegając jednak obserwatorkę, że po zabiegu policzki stają się wiotkie. Pokazała nawet zdjęcie, na którym celem demonstracji, rozciąga sobie skórę:
Aczkolwiek trzeba przygotować się na skutek uboczny, jakim jest wisząca skóra, z którą nie da się nic zrobić. To znaczy, niby można - lifting - wyjaśnia naczelna, showbiznesowa ekspertka od medycyny estetycznej.
Doceniacie jej szczerość?