Blanka Lipińska zdecydowanie przeszła długą drogę, aby dziś szczycić się statusem, który udało jej się zdobyć. Niegdyś pisarka poczytnych erotyków, a teraz także pełnoprawna celebrytka prężnie działa w internecie, który stał się jej prawą ręką w walce o medialne zainteresowanie.
W połowie września Blanka Lipińska ogłosiła, że wybiera się z bliskimi na Malediwy. Zapewniła przy tym sobie i bliskim wakacje z prawdziwego zdarzenia, a wyjazd relacjonowała na Instagramie wynurzeniami o piciu szampana i "kochaniu doświadczania". Każda bajka kiedyś się jednak kończy, a zakończenie, które czekało na celebrytkę w Polsce, chyba mocno ją zaskoczyło.
Przypomnijmy: Blanka Lipińska zabrała rodziców na Malediwy! Jedna noc w tym hotelu kosztuje ponad 1000 DOLARÓW... (ZDJĘCIA)
W czwartek Blanka wraz z rodziną wróciła do Polski, gdzie spotkało ją nieprzyjemne doświadczenie na warszawskim lotnisku Chopina. Jak to zwykle bywa w przypadku rasowych influencerek, Lipińska szybko chwyciła za telefon i postanowiła przemówić do tysięcy obserwujących. Już na starcie zaznaczyła, że nagrywa "na gorąco", jeszcze zanim uda jej się uspokoić.
Witam Was z Okęcia. Postanowiłam na gorąco nagrać tę storkę, dopóki nie opadną mi emocje oraz lekki zawód Służbą Graniczną - zaczęła.
Chwilę później Lipińska podzieliła się ze światem tym, co ją spotkało. Skrytykowała przede wszystkim oznaczenia na lotnisku oraz pewnego "chudego, niskiego pana", którego publicznie obwiniła za swoje złe doświadczenia. Przy okazji przeprowadziła dogłębną analizę jego osobowości i wysnuła pierwsze wnioski.
Dawno nie spotkałam się z takim chamstwem, jakie dzisiaj dotknęło mnie i moją rodzinę z dwójką dzieci. Po pierwsze, sorry, ale oznakowanie tutaj i informacja są żadne. Służba Graniczna też jest w pracy, to jest służba oczywiście, ja kumam, ale odzywanie się w ten sposób do ludzi, do kobiet, pokrzykiwanie na nie... Chudy, niski panie, który miałeś ten problem i tak darłeś japę na tym Okęciu, chyba naprawdę w domu masz duży problem, albo generalnie masz jakieś deficyty miłości, bo tak się normalnie ludzie nie zachowują - pomstowała.
Blanka pochyliła się też nad kwestią "powołania" do pracy w Służbie Granicznej i wyraźnie ubolewała nad tym, że wspomniany mężczyzna nie zna podstawowych zasad kultury. Nie zapomniała także wspomnieć, że wśród obsługi lotniska są jej fanki, które poprosiła o to, aby "przykręciły śrubkę" krnąbrnemu koledze.
Jestem oburzona i jest mi przykro, że to dotknęło moich bratanków. Zawsze wydawało mi się, że słowo "służba" łączy się z jakimś powołaniem. Może niektórzy się po prostu do tego nie nadają. Mam taki apel, ponieważ wiem, że tutaj panie ze Służby Granicznej mnie oglądają, nie wiem, może wiecie, który to pan, powiedzcie mu, żeby się trochę opanował albo poczytał o podstawowych zasadach kultury, bo gdybym nie była tak zmęczona tą podrożą... - kontynuowała.
Celebrytka oskarżyła też wspomnianego pracownika o to, że był niepomocny i "rozdarł na nią gębę".
A pan uciekł w podskokach, kiedy chcieliśmy od niego jakichkolwiek informacji, bo nagle zostaliśmy wypchnięci z połowy kolejki i nie wiedzieliśmy, gdzie mamy iść, co mamy zrobić, a na pytanie pan po prostu rozdarł na nas gębę, bo inaczej się tego nie da powiedzieć. Jest mi przykro i jestem zawiedziona, nie pierwszy i nie ostatni raz - zakończyła przemowę do obserwujących.
Też myślicie, że internet to dobre miejsce do stawiania do pionu obsługi lotniska?
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!