Niesłychana popularność serii 365 dni i jej adaptacji filmowej oraz idące za nią pieniądze sprawiły, że życie Blanki Lipińskiej opływa dziś luksusem. Pisarka jako pełnoetatowa celebrytka krąży po świecie, zaznaje relaksu w drogich hotelach i - prawdopodobnie - zbiera pomysły, które mogłyby stać się kośćcem dla historii w jej przyszłych książkach. Jak wiemy, w swojej prozie Lipińska nie stroni przecież od sięgania do własnych doświadczeń.
Od jakiegoś czasu Blanka Lipińska bawi się w Egipcie z Maciejem Buzalą, z którym spotykała się, zanim w jej życiu pojawił się Baron. Macieja poznała w przeszłości właśnie w Egipcie, gdzie był jej trenerem kitesurfingu.
Wydaje się jednak, że Blanka i Maciej wciąż są przyjaciółmi, o czym mogą świadczyć wspólne fotografie, które pisarka publikuje na Instagramie. Przy okazji ostatniego wodnego szaleństwa Lipińska postanowiła odpowiedzieć na pytania fanów, dlaczego w swoich wojażach omija Półwysep Helski. Powodami zaczęła rzucać jak z rękawa:
Dlaczego nie pływam na Helu? Ja nie mam przyjemności z pływania na Helu. Ja się tam prawie utopiłam, a rescue zamiast płynąć po mnie, płynęło po mój latawiec - wyjaśniła.
Później było już tylko gorzej:
Druga sprawa - czas podróży z Warszawy na Hel bardzo często jest dłuższy niż czas podróży z Warszawy do Hurghady. Ceny tutaj w El Gounie są niższe niż na Helu, gdzie na Helu wynajmiesz jakąś kwaterę albo jakąś przyczepę, a tutaj mieszkasz sobie w cztero- albo pięciogwiazdkowym hotelu za te same pieniądze. Tu masz warun, to znaczy tu wieje, a kiedy jedziesz na Hel albo będzie wiało, albo nie będzie wiało. Albo wiatr ci się skończy, albo nie... Tam jest niezbyt ciepła, niezbyt ładna woda w zatoce, a tutaj jest cieplutkie Morze Czerwone, plaża beachboy'e, kompresor. Ten sport ma mi sprawiać przyjemność, a nie być walką o życie, więc jestem bardzo rozpuszczonym kitesurferem i nie zamierzam tego ukrywać.
Weźmiecie do serca radę Lipińskiej?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!