We wtorkowy wieczór odbyła się uroczysta premiera kolejnej części filmu "365 dni". Na evencie nie mogło rzecz jasna zabraknąć gwiazd produkcji - w tym wcielających się w głównych bohaterów Anny-Marii Siekluckiej oraz Michele Morrone, którzy ochoczo pozowali do zdjęć fotoreporterom, wymieniając czułe gesty. Choć filmowi Laura i Massimo skutecznie przyciągali spojrzenia, uwagę mediów oraz internautów bez wątpienia najbardziej zwróciła Blanka Lipińska.
Autorka "365 dni" na premierze ekranizacji kolejnej części swojego "dzieła" pojawiła się wystrojona w elegancką czarną kreację ze zdobieniami na ramionach. To jednak nie stylizacja celebrytki wywołała najwięcej szumu. W sieci nie brakowało komentarzy na temat twarzy Blanki Lipińskiej - która, zdaniem wielu, prezentowała się nieco inaczej niż zazwyczaj. Pojawiły się głosy, że oblicze Blani wygląda na wyraźnie opuchnięte, sporo emocji wzbudził także makijaż celebrytki będący dziełem Magdy Pieczonki.
Lipińska do całego zamieszania odniosła się już podczas premiery "365 dni", twierdząc, że na wszystkich zdjęciach z imprezy "wygląda, jakby ważyła 80 kilogramów", podczas gdy tak naprawdę straciła ostatnio na wadze. Dzień po evencie celebrytka zamieściła natomiast na InstaStories szereg nagrań, w których postanowiła po raz kolejny wypowiedzieć się na temat swojego odmienionego oblicza. 36-latka zdradziła fanom, że przez emocje związane z premierą minionej nocy niemal nie zmrużyła oka. Przy okazji przyznała, iż wygląd jej twarzy na evencie również dla niej pozostaje zagadką.
Zobacz również: Tak zmieniała się Blanka Lipińska: Od pociesznej brunetki do blond entuzjastki medycyny estetycznej (ZDJĘCIA)
(...) Nie śpię od 7:18, właściwie to przespałam dzisiaj tylko dwie godziny. Taka stresóweczka delikatna, popremierowa. Natomiast bardzo dużo pytań jest w internecie - co się stało z twarzą Blanki Lipińskiej na premierze? Też chciałabym to wiedzieć, Stefan - rozpoczęła celebrytka.
Blania zdradziła obserwatorom, iż pierwotnie nie miała co do swojego wyglądu żadnych zastrzeżeń i dopiero z czasem zorientowała się, że coś poszło nie tak. Jak zapewniła celebrytka, "na żywo" wciąż prezentuje się tak jak wcześniej - na dowód, podczas nagrywania InstaStories nie użyła nawet upiększającego filtra.
Na żywo wszystko było w porządku, a potem się okazało, że nie jest w porządku i faktycznie wyglądam, jakbym ważyła z 80 kilo, co najmniej. Jak widzicie, teraz nagrywam się dla Was bez filtra, specjalnie po to, żeby Wam pokazać, że jednak nic mi się nie stało. Jakiś wypadek przy pracy ciężki - tłumaczyła się.
Na zakończenie Lipińska postanowiła jeszcze podzielić się z fanami pewną życiową mądrością.
Także cóż, słuchajcie, ja nie muszę być ładna. Wystarczy, że jestem mądra. I z tą myślą Was zostawiam, życząc Wam pięknego dnia - ogłosiła, a następnie dodała, że wkrótce do jej mieszkania zawita zaprzyjaźniona projektantka wnętrz oraz ekipa, która zamontuje jej nowiutkie lustro.
Rozwiała Wasze wątpliwości?