Mimo bardzo krytycznych recenzji filmu na podstawie książki Blanki Lipińskiej, któremu zarzucono, że jest nie tylko koszmarkiem kinematografii, ale też dziełem szkodliwym społecznie, produkcja odniosła ogromny sukces. Po tym, jak "365 dni" trafiło na Netflix, film błyskawicznie zyskał popularność na całym świecie i stał się jednym z najczęściej oglądanych w historii platformy.
ZOBACZ: Zagraniczni recenzenci MIAŻDŻĄ "365 dni": "Co za ŚMIETNIK, Jeden z NAJGORSZYCH filmów stulecia"
Netflix nabył prawa do kolejnych dwóch części erotycznej sagi, a we wtorek odbyła się uroczysta premiera pierwszej z nich. Na wydarzeniu obecny był reporter Pudelka, który spytał, czy Blanka Lipińska obawia się tego, jak "365 dni - Ten dzień" zostanie odebrany przez widzów.
Pewnie, że się tym stresuję, przy pierwszej części też się stresowałam. Książki napisałam dla siebie, ale filmy robię dla fanów. Mam nadzieję, że po tych dwóch latach przerwy, które spowodowała pandemia, będą usatysfakcjonowani. Na pewno ilością seksu będą - zagroziła Lipińska.
Nie trudno się domyślić, że współpraca ze streamingowym gigantem wiąże się z ogromnymi profitami, ale celebrytka nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy uczyniła z niej multimilionerkę.
Współpraca z Netfliksem przede wszystkim spowodowała, że jestem mądrzejsza. A to, ile pieniędzy zarobiłam, i tak się nikt nigdy nie dowie, nie zamierzam się tym chwalić. Mam nadzieję, że media nie będą mnie umieszczały w rankingach, bo później są tylko pytania o to, a ja nikomu do portfela ani w gacie nie zaglądam, i nie życzę sobie, że ktokolwiek robił to mnie - mówi.
Zobaczcie całą rozmowę: