Trzeba przyznać, że związek Blanki Lipińskiej i Aleksandra Barona jest dotychczas jednym z największych zaskoczeń w polskim przemyśle rozrywkowym tego roku. Od kiedy para dokonała publicznego coming outu, wcześniej utrzymując swój romans w tajemnicy, zakochane gołąbki z nieskrywaną przyjemnością obnoszą się łączącym ich uczuciem, zarzucając fanów kolejnymi rozczulającymi relacjami, od których nieraz może zemdlić.
O ile jeszcze na początku "pisarka" z rezerwą podchodziła do pytań o Alka, dziś 35-latka dzieli się wszelkimi, nawet najbardziej intymnymi szczegółami ich wspólnego życia. W ramach środowego "lajwa" przeprowadzonego z Krzysztofem Ibiszem wygadana "Blania" postanowiła raz jeszcze podzielić się kulisami ich kiełkującego uczucia, tym razem nie pomijając żadnych szczegółów.
Nasza pierwsza randka była w domu, druga też, trzecie, czwarta, piąta, szósta - zaczęła podekscytowana. To było trochę tak, że kiedy normalni ludzie, nie osoby publiczne zaczynają się spotykać, to nikogo to nie interesuje poza ich bliskimi. Jeżeli oni o tym nie powiedzą, coś nie pyknie i po miesiącu te osoby się rozstaną, to nawet nikt o tym nie wie, nikomu nie trzeba się tłumaczyć, a kiedy dwie osoby publiczne zaczynają się spotykać, to wtedy można już przeczytać scenariusz na najbliższe miesiące, a nawet lata – tłumaczy.
Co prawda było to trochę irytujące, jak chcieliśmy zrobić razem kolacje i chcieliśmy razem pojechać na zakupy, to tylko jedno z nas wysiadało z samochodu, a drugie zostawało i na telefonie mówiło "idę koło boczku, chcesz boczek" to było męczące. Potem jak nas złapali raz – to był 8 marca i pojechaliśmy na Dzień Kobiet do Trójmiasta i traf chciał, że na ostatnim spacerze paparazzi nas złapali i wtedy było po wszystkim, po całej tajemnicy – wspomina Blanka.
W dalszej części rozmowy aspirująca celebrytka poruszyła zapewne znany już Wam temat chodzenia w ciuchach muzyka, które ten wspaniałomyślnie oddał ukochanej, gdy robił ich selekcję. Skromna Blanka przyznała też, że Alek ma większą kolekcję ubrań, bo w końcu "jest dłużej gwiazdą od niej".
Większość rzeczy, które widzisz tu, dostałam od niego - przyznała. To jest jego kurtka, oryginalny płaszcz ze Stanów Zjednoczonych. Ja mam całą masę jego rzeczy, bo robiliśmy mu porządki w szafie i nie odbiega jego szafa w ilości ubrań od mojej, albo nawet moja może być mniej zasobna niż jego. No ale umówmy się, on jest dłużej gwiazdą niż ja, także ma prawo, żeby mieć więcej fajnych ciuchów i, te które chciał wyrzucić, ja przygarnęłam Alek daje akurat mi dużo spokoju wewnętrznego, ale nie daje mi nie jakości, nie daje mi takiej miałkości. Nie daje mi poczucia, że trzymam go za jaja całą ręką…
Autorka "porno dla mamusiek" stwierdziła też, że mimo stosunkowo krótkiego stażu, już zdążyła wpaść w szpony miłości, przez co - jak sama przyznała - zrobiła się "straszną c**pą".
Wzrusza mnie bardzo w Alku jego dobroć i sposób, w jaki potrafi rozmawiać i nawet jeśli jest taka sytuacja, że gdzieś tam się spóźni i potem sposób, w jaki on tłumaczy, bo wiesz, jest Aleksander Baron i jest ktoś, kto się nazywa Aluś i ten Aluś, to jest postać, która wzrusza mnie najbardziej na świecie i to jest takie lovki, lovki. Wtedy Lipińska robi się taką straszną ci**ą - trajkotała.
Lipińska zaskoczyła też stwierdzeniem, że na pewno nie wystąpi w Tańcu z gwiazdami. Powodem jest kontuzja, której nabawiła się, gdy trenowała MMA.
Absolutnie nie marzę, żeby tańczyć. Do końca życia będę miała złamane kolano. To wszystko przez sport. Nie mogę robić przeprostów - żaliła się.
Na koniec "Blania" pozwoliła sobie na apel, zwracając się do dyrektor programowej telewizji Polsat, aby po zakończeniu show Tylko jeden znalazła jej nową "fuchę" w jakimś programie, co pomogłoby jej ugruntować "gwiazdorski" status.
Chciałabym z tego miejsca zaapelować do pani Niny Terentiew, jako najnowsza gwiazda stacji Polsat, chciałabym zostać w tej stacji i bawić się świetnie - prosiła.
Myślicie, że "Blani" uda się wybłagać od Terientew jakąś ciepłą posadkę w Polsacie?