Wielkimi krokami zbliża się premiera długo wyczekiwanej kontynuacji porno-sagi autorstwa Blanki Lipińskiej. Już w środę ekranizacja Tego Dnia zawitać ma na serwery Netfliksa. Spragnione widoku torsu Michele Morrone fanki wprost nie posiadają się z radości. Aby podgrzać atmosferę wokół obrazu, Lipińska zdradziła kulisy kręcenia scen erotycznych. Okazuje się, że sztuka jest to niełatwa.
To jest bardzo skomplikowany temat. Gdy ja przy jedynce brałam się za te sceny erotyczne - bo to ja reżyseruję ten seks - myślałam, że to jest łatwe. Nie jest. To są najtrudniejsze sceny, jakie musi zagrać aktor. Seks jest naszą najbardziej intymną czynnością. Jest taką czynnością, której nie chcemy pokazywać. Chyba że ktoś ma taką potrzebę, jest ekshibicjonistą i tak dalej - opisuje barwnie Lipińska.
My na planie nie mamy za dużo śmieszków w takich scenach. Na planie zostaje minimum osób, ale i tak jest ich z kilkanaście. (…) Niektóre osoby są bezpośrednio z aktorami, a niektóre przy poglądach, ale aktor i tak jest świadomy, ile osób go ogląda. (…) Gra aktorska polega na tym, że masz przekonać widza, że to, co robisz, jest naprawdę. W normalnych okolicznościach to jest gra wstępna, tiru riru, bam bam bam. A tu tego nie ma, oni muszą to wskrzesić w głowie. To jest bardzo intymne. Pokazać się ekipie to jedno, ale mieć świadomość, że obejrzą to miliony ludzi na całym świecie, [to zupełnie co innego].
Lipińska poinformowała, że przy scenach zbliżeń aktorzy rzadko kiedy mogą "iść na żywioł". Trzeba z wyprzedzeniem ułożyć łóżkowy układ choreograficzny. Za powstawanie takowych sekwencji na planie odpowiedzialna jest rzecz jasna sama Blania.
Do takiej sceny są próby. W dwójce i trójce są dwie takie bardzo skomplikowane choreograficznie sceny. To już jest choreografia. To ja próbuję z moimi aktorami. (…) To są poważne próby, w których jest nas bardzo ograniczona liczba.
Fani byli również ciekawi, jak aktorzy przygotowują swoje strefy erogenne, aby przypadkiem nie doprowadzić do nieszczęśliwego wypadku. Z powodów oczywistych w przypadku panów proces ten jest ponoć o wiele bardziej skomplikowany.
My w filmach używamy coverów. W przypadku kobiet to jest o wiele łatwiejsze. Pewne miejsca można zakleić. W przypadku mężczyzn to są takie covery, które przypominają… skarpetę trochę. Przykro mi, że odzieram was z tych złudzeń, że to wszystko dzieje się naprawdę. To jest tylko film, tylko magia ekranu.
Przypomnijmy: Blanka Lipińska GRYMASI na współpracę z Netflixem przy kolejnej części "365 dni": "Nie mam NIC DO POWIEDZENIA"
Na deser Blanka opublikowała na InstaStories krótki filmik przedstawiający rozłożoną na stole Laurę - w tej roli Anna-Maria Sieklucka, nad którą w wiadomym celu pochyla się Massimo - Michele Morrone. Nagranie wkrótce zniknęło jednak z profilu autorki pornopowieści. Na szczęście w internecie nic nie ginie, poniżej możecie więc znaleźć screeny ze scenki.
Będziecie oglądać kolejne dzieło Blanki Lipińskiej, czy raczej wolicie oszczędzić sobie wrażeń?