W sobotę media obiegły szokujące wieści o wypadku samochodowym w okolicach mostu Dębnickiego w Krakowie. Wówczas rozpędzone auto jechało przez jedną z tamtejszych ulic i dachowało przy schodach, co uwieczniły kamery monitoringu. W wypadku brały udział cztery osoby i niestety nie udało się uratować żadnej z nich. Jedną z ofiar był 24-letni syn Sylwii Peretti, Patryk.
Bliscy ofiar wypadku samochodowego w Krakowie przerywają milczenie. Padły ostre słowa
Dziś w miejscu tragicznego wypadku pojawiło się wiele zniczy, które pozostawiono ku pamięci nie tylko Patryka, lecz także pozostałych zmarłych. Wśród osób, które pojawiły się na miejscu, byli sąsiedzi Aleksandra T., innego młodego mężczyzny, który tego dnia stracił życie. Jak ustaliła dziennikarka Onetu, traktowali T. jak syna, bo mieli się nim opiekować po tym, jak ten stracił rodziców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąsiedzi Aleksandra T. postanowili zabrać głos w sprawie bolesnej straty. W krótkim komentarzu dla Moniki Waluś ujawnili, że dowiedzieli się o wypadku dopiero przy okazji wizyty policji w ich domu. To, co się wydarzyło, wciąż z trudem do nich dociera.
Był dla mnie jak syn. W sobotę policja przyjechała do nas do domu i tak się dowiedzieliśmy... Nie możemy wciąż w to uwierzyć - mówią.
Co łączyło syna Sylwii Peretti z pozostałymi pasażerami?
Przy okazji dowiadujemy się, że Michał G. był kuzynem Aleksandra T., jednak to, co ich łączyło z synem Peretti, nadal pozostaje zagadką. Sąsiedzi drugiego z mężczyzn podkreślają, że wcześniej nie zapamiętali Patryka jako ich bliskiego znajomego.
Z Michałem i Marcinem to się kumplowali, przyjaźnili, ale z Patrykiem to nie. Nie wiem, czemu w piątek z nim jechali.
Policja wciąż ma kilka hipotez co do tego, jak doszło do tragicznego wypadku. Ujawniono również, że kierującym był prawdopodobnie właśnie Patryk Peretti, czemu wcześniej, zgodnie z przekazanymi im wówczas informacjami, zaprzeczał menadżer jego matki. Zdaniem sąsiadów Aleksandra T., powodem były prawdopodobnie "prędkość i głupota".