W piątek media obiegła wieść o ślubie najpopularniejszej polskiej pary podróżników. O tym, że Martyna Wojciechowska i Przemysław Kossakowski są już małżeństwem, poinformował sam 48-latek. Świeżo upieczony mąż podzielił się wówczas zdjęciem, na którym wraz z ukochaną prezentują przyozdobione obrączkami ślubnymi dłonie.
Wkrótce fotografiami z ich wielkiego dnia pochwaliła się także Martyna. Zarówno 46-latka, jak i jej ukochany pod swoimi wpisami mogli liczyć na szereg ciepłych słów i licznych gratulacji od fanów i znanych znajomych.
Jak się okazało, związanie się węzłem małżeńskim nowożeńcy świętowali wraz z gośćmi w nietypowym miejscu, bowiem w klimatycznej stodole. Nie da się nie zauważyć, że dość niestandardowe były także ślubne stylizacje Martyny i Przemka. Podczas gdy Wojciechowska postawiła jednak na klasyczną biel, jej mąż zdecydował się nieco bardziej "zaszaleć". Kossakowski zrezygnował z tradycyjnego czarnego garnituru i białej koszuli, idąc do ołtarza w kraciastym komplecie uzupełnionym koszulą w kolorze czarnym.
Ślubny "look" podróżnika postanowił wziąć na warsztat znany bloger modowy. Michał Kędziora krok po kroku ocenił to, jak prezentował się w swoim wielkim dniu dziennikarz.
Wygląda na to, że wraz z żoną wybrali takie mniej formalne miejsce na własny ślub i moim zdaniem w takich okolicznościach ten garnitur się broni. Tym bardziej że w komentarz Przemka do tego wydarzenia można przeczytać, że w ich życiu nic to nie zmienia. Przy czym warto zauważyć, że ten garnitur to strój i tak co najmniej dwa stopnie formalności wyżej niż codzienny ubiór Przemka - rozpisuje się Kędziora za pośrednictwem InstaStories.
Co prawda nie znam Przemka osobiście, ale obserwując to, co robi w życiu zawodowym, mogę wysnuć tezę, że jest to facet, który nie lubi się zamykać w szeroko rozumianych schematach. Taki jest też jego ubiór - łamiący ogólne znane schematy mody ślubnej - zauważa i kontynuuje, twierdząc, że stylizacja Przemka jest jak najbardziej spójna z tym, jakim wydaje się być człowiekiem:
W moich oczach jest to spójne z jego charakterem i stylem życia. Przypuszczam, że gdyby włożył granatowy garnitur, białą koszulę, muchę, poszetkę i czarne buty, to czułby się przebranym, a nie ubranym. Po co więc fundować sobie takie wspomnienia z wydarzenia, które ma być jednym z najważniejszych dni w życiu - czytamy.
Najważniejsze na koniec - to jego dzień, jego ślub, więc nikt nie powinien się w to wtrącać i mówić mu jak się powinien ubrać - podsumowuje, dodając jednak od siebie na zakończenie:
No dobra, zasugerowałbym jedynie podmianę koszuli na białą.
Ma rację?