O emisji norweskiego show Sweatshop - Deadly Fashion było głośno już jakiś czas temu. Blogerzy modowi, których wysłano do fabryki ubrań w Kambodży wciąż jednak nie mogą zapomnieć tej wizyty. W rozmowie z Dzień Dobry TVN Frida Ottesen opisała wrażenia z pierwszych chwil pobytu zarówno w szwalni, jak i w domach pracowników. Kolejny raz wyraziła swoje zdziwienie faktem, że ubrania dostarczane do sieciówek są szyte przez ludzi, a nie przez maszyny.
Uderzyła nas ogromna bieda. Byłam bardzo naiwna, wierzyłam, że nasze ubrania są robione przez maszyny. Trudne było sobie uświadomienie, że to ludzie. Fabryka za sztukę zarabia dolara, sklep to ubranie sprzedaje za 30 dolarów. Mieliśmy próbować żyć jak jedna ze szwaczek. Jej dom był maleńki, mniejszy od mojej łazienki. Nie wytrzymaliśmy.
Dla blogerów podobnym szokiem była wysokość pensji pracowników szwalni, którzy za cały dzień pracy otrzymują trzy dolary. Trzeba przypomnieć, że po pięciu odcinkach programu trójka szafiarzy zaapelowała do światowych sieciówek, by nie wykorzystywali taniej siły roboczej. Frida zwróciła się z prośbą również do blogerów, bo nagłaśniali ten problem.
Ludzie pracują minimum po 8 godzin i nadgodziny, dostają za to 3 dolary. Nie da się przeżyć. Blogerzy mogą o tym pisać, by wpływać na politykę wielkich koncernów modowych. Musimy uświadomić wszystkich, co dzieje się w tych fabrykach.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news