Od kilku lat znane twarze coraz śmielej podchodzą do tematów okołociążowych. Celebrytki chętnie opowiadają o błogosławionym stanie oraz jego ciemniejszych stronach. Sam poród również przestaje być tematem tabu, a publikowanie w social mediach zdjęć z porodówki stało się niemal normą.
Zobacz też: Klaudia Halejcio pokazuje zdjęcia z porodówki w pierwszą rocznicę narodzin córeczki (FOTO)
Niekiedy zdarza się, że zostające mamami twórczynie internetowe postanawiają iść o krok dalej i dzielą się nieco bardziej szczegółowymi materiałami związanymi z wydaniem na świat potomka.
Sfilmować narodziny swojego dziecka postanowiła także niejaka Josy Peuker. W przypadku pochodzącej z Niemiec blogerki bardziej niż sam fakt pokazania porodu szokuje miejsce, w którym do niego doszło. Kobieta postanowiła bowiem urodzić bez pomocy medyków... w oceanie.
Mieszkająca w Nikaragui Peuker mamą zostawała wcześniej już trzykrotnie. Pierwsze dziecko urodziło się w szpitalu, drugie w domu, ale pod opieką lekarza, zaś przy trzecim porodzie blogerka zdecydowała się postępować według własnych zasad.
Wpadłam na pomysł, że chciałam urodzić w oceanie - mówiła w jednym z wywiadów. Przez tygodnie obserwowałam przypływy, więc kiedy nadszedł właściwy czas na poród, wiedziałam, że plaża będzie dla nas bezpieczna.
Gdy nadszedł dzień rozwiązania, ukochany zawiózł "uzbrojoną" w ręczniki, gazę i miskę z "sitem do złapania łożyska" Josy na plażę.
Fale miały ten sam rytm, co skurcze, ten płynny ruch sprawił, że poczułam się naprawdę dobrze - opisywała swoje odczucia. Miękki wulkaniczny piasek pode mną przypominał mi, że między niebem a ziemią nie ma nic innego, jak tylko życie. Nie miałam obaw ani lęku, by powitać w naszym życiu nową duszyczkę, tylko ja, mój partner i fale. To było piękne - wspomina nietypowe przyjście na świat latorośli.
Za pośrednictwem instagramowego profilu kobieta pochwaliła się zdjęciem, na którym widzimy, jak prze na brzegu Oceanu Spokojnego, oraz wykonane w tej samej scenerii nagranie z nowo narodzonym synem na rękach. Na wideo z mamą i noworodkiem można dostrzec jeszcze łączącą ich pępowinę.
Chłopiec otrzymał imiona Bodhi Amor Ocean i jak twierdzi Peuker, narodziny w słonej wodzie sprawiły, że jest wyjątkowo spokojnym i zadowolonym dzieckiem.
Choć pod publikacjami świeżo upieczonej mamy nie zabrakło gratulacji i zachwytów nad jej "odwagą", pojawiło się i sporo krytyki:
Czy to w ogóle higieniczne?!; To musiał być szok dla noworodka. Z ciepłego łona do zimnego oceanu - pisali sceptyczni internauci.
Zobaczcie, jak wyglądał poród Josy w falach Pacyfiku.