Jeśli w narodzie panuje jakaś zgoda, to na pewno co do tego, że WAGs czyli żony i dziewczyny piłkarzy to zazwyczaj pozbawione talentu i ambicji indywidualności, których głównych zajęciem w życiu jest wybieranie drogich torebek i machania świeżo zrobionymi pazami na stadionowych trybunach. Niektóre walczą z tymi stereotypami i odżegnują się od krzywdzącej reputacji, inne są zbyt zajęte nową kolekcją Fendi, żeby w ogóle sobie zajmować głowę głupotkami. Obu tych obozów nie traktujemy poważnie, a jako celebrytki są łatwym celem obelg i upuszczenia naszych frustracji. Czy ktoś jednak kiedykolwiek zastanawiał się, co te dziewczyny tak naprawdę mają w głowie i jak wygląda życie partnerki piłkarza?
Ewentualne wątpliwości i tego typu pytania postanowiła rozwiać niespodziewanie Jessica Ziółek, która udzieliła obszernego wywiadu, a jakże, Żurnaliście. I choć byłoby niezwykle łatwo pastwić się nad tą biedną dziewczyną i srogo ocenić publiczne pranie brudów, to z rozmowy byłej partnerki Arkadiusza Milika wyłania się niezwykle smutny i dramatyczny wręcz obraz, potwierdzający najgorsze przypuszczenia postronnych obserwatorów. Ziółek, prawdopodobnie bez cienia autorefleksji, przyznaje, że jako ukochana piłkarza, jest w zasadzie kolejnym trofeum, które ma się podobać i być do dyspozycji, również tej seksualnej. I tak, mnie też przeszedł dreszcz rozczarowania własnym pożyciem intymnym, gdy usłyszałem z jej ust, że 10 stosunków seksualnych w miesiącu to sytuacja na pograniczu pustynnego kryzysu.
W zasadzie wszystko, czego dowiedzieliśmy się wbrew własnej woli, jest tak samo żałośnie przewidywalne, jak gra piłkarskiej reprezentacji Polski. Jessica zamartwia się bowiem, czy jej własna "kariera" i niedyspozycyjność dla "potrzebującego" partnera mogła być przyczyną nagłego rozpadu związku, a może to te dodatkowe kilogramy, które pojawiły się, gdy zaczęła zajadać stres? Żeby było fair play, powinniśmy również wysłuchać drugiej strony i na tej podstawie zasądzić jakiś wyrok w tej palącej sprawie, ale może już wystarczy, że musimy oglądać naszych piłkarzy na boisku, za słuchanie grzecznie podziękujemy. Wypada tylko życzyć więcej strzelonych goli, jak się okazuje, również w sypialni.
Nieoczekiwanie zjednoczenie zapanowało również po przejmującym stories Blanki Lipińskiej, która na Instagramie relacjonowała budowanie barykady przed dziećmi obchodzącymi Halloween. Pisarka, doświadczona traumą lat poprzednich, gdy jej drzwi zostały "obsypane mąką i kisielem", tym razem uciekła się do policyjnych wręcz blokad na klatce schodowej, które miały uchronić ją przed niechcianymi gośćmi i brzdącami dotrzymującymi obietnicy, że bez cukierka będzie tylko psikus. "Ale wredna baba", pomyślał i napisał jeden z obserwujących Blanki, co na celebrytce nie zrobiło większego wrażenia, bowiem jej cel został osiągnięty - pod jej drzwiami nie pojawił się ani jeden niedojrzały osobnik! No, oczywiście jeśli nie liczymy wizyt, które niegdyś składał jej Baron.
Niechęć do dzieci to zawsze dobry sposób na znalezienie sojuszników w sieci. Jeśli dodamy do tego pasywno-agresywne rady dla rodziców i nawoływanie o szanowanie przestrzeni osób, które dzieci nie posiadają, ustrzelimy klasycznego hat-tricka. Coś nam mówi, że Blanka nie zadebiutuje prędko w roli autorki opowieści dla najmłodszych. Może to i dobrze, polska psychiatria dziecięca i tak jest w opłakanym stanie…
ZOBACZ: Blanka Lipińska ZAGRODZIŁA dzieciom dojście do drzwi mieszkania. "Może im to trochę utrudni życie"
Pamiętacie ten zatrważający okres w polskim show-biznesie, gdy media rozpisywały się o kolejnych miłosnych podbojach Tomasza Karolaka, a tysiące mężczyzn z diastemą uwierzyło nagle, że i oni mogą poderwać Magdę Boczarską? Polski show-biznes to doprawdy dziwaczne miejsce, bo choć lata mijają, Karolak nadal otrzymuje duże role i mikrofony pod usta, z których płyną kolejne złote myśli. Tym razem, a to ostatnio popularna kwestia, mogliśmy się dowiedzieć, ile gwiazdor potrzebuje pieniędzy, aby godnie przeżyć miesiąc. Deklaracja Tomasza o 40 tysiącach wypada wprawdzie skromnie przy Allanie Krupie celującym w blisko trzykrotność tej kwoty, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy tutaj do czynienia z odpowiedzialnym ojcem dwójki dzieci. Komentatorzy na Pudelku również nie byli specjalnie zszokowani tą liczbą, a ktoś nawet pokusił się o stwierdzenie, że to niewiele, "jak na tyle alimentów do zapłaty", nad czym szczerze może się zaśmiać nawet najbardziej ponury czytelnik.
Karolak wierzy też w istnienie UFO, za co ciężko ganić, bo bardziej dziwi, iż go jeszcze nie spotkał po ceremonii Kambo z jadem amazońskiej żaby. Ale okej, od lat żyje i nie żyje z Violą Kołek, co w pewnych kręgach uznawane jest już za kontakt z obcą cywilizacją. Strach napisać, że czekamy na więcej wyznań tej pary, ale co tam, wytrzymamy!