Mariola Bojarska-Ferenc przy każdej okazji zapewnia, że czuje się młodo. Jak sama mówi, góra na 30 lat. Ostatnio wyznała, że powiedziała swojemu synowi, że umrze w mini i skórze. Teraz chwali się, że współlokator jej syna ma ją za siostrę.
- Mój syn, który będzie miał teraz 22. urodziny, mieszka w Mediolanie. Wybieram się do niego. On mieszka z takim studentem, kumplem. Dzwonię do syna i mówię: mama do was przyjeżdża. A ten kumpel, Angliko-Włoch, odzywa się przez telefon i mówi: nie mama, nasza siostra! - opowiada 54-latka.
- Czasami jakiś chłopak na mnie oko zawiesi. Taki trzydziestoletni. Mój mąż musi sobie z tym jakoś poradzić - dodaje.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów.Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.