Kamil Stoch już od wielu lat tworzy niezawodny duet zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym ze swoją ukochaną małżonką Ewą Bilan-Stoch. Polski mistrz skoków narciarskich uczynił ze swojej drugiej połówki menadżera oraz powierzył jej doglądanie prac nad otwartym przed paroma miesiącami w Zakopanem "Kamilandem". Nie jest więc specjalnym zaskoczeniem, że to Ewa jako pierwsza stanęła w obronie skoczka, gdy Kamil spotkał się z ostrą krytyką internautów po tym, jak Turniej Czterech Skoczni okazał się w tym roku dla niego zbyt dużym wyzwaniem.
Wielu kibiców sugerowało otwarcie na Twitterze, że niezadowalająca forma Stocha jest wynikiem podejścia sportowca, który miał rzekomo spocząć na laurach.
Ile razy można powtórzyć, że trzeba cierpliwości, że zaraz to zaskoczy? Ile razy można odrzucać każdą propozycję zmiany? Kamil Stoch jest zbyt wielkim mistrzem, żeby zajmować miejsca 40-60. Tu naprawdę trzeba działać, szukać, próbować, a nie czekać! - skomentował pewien twitterowicz.
"Złote rady" zadziałały na Ewę niczym płachta na byka.
Naprawdę Pan myśli, że taki "zbyt wielki mistrz" nie działa, nie szuka, nie próbuje? Co zatem robi? Chętnie się dowiem - wyznała w odpowiedzi rozgniewana pani Stoch.
Część fanów na szczęście potrafiła zapanować nad emocjami. Zauważyli oni słusznie, że mało jest osób na świecie, które są w stanie lepiej merytorycznie ocenić poczynania Kamila na skoczni od niego samego.
Chciałabym zobaczyć, jak ktoś autentycznie stoi przed Stochem i mówi mu, co on powinien zrobić. Konstruktywna krytyka tak, ale przecież to jest trzykrotny mistrz olimpijski. Jak w ogóle można wpaść na pomysł, że się lepiej zna na skokach od niego.
Nawet bym zrobiła pamiątkowe zdjęcie - dorzuciła od siebie Ewa Bilan-Stoch pod podtrzymującym na duchu wpisem.
Można pozazdrościć polskiemu mistrzowi tak zaangażowanej drugiej połówki?