Od wczoraj w polskich mediach jednym z najgłośniejszych tematów jest wywiad Bogusława Lindy dla amerykańskiego serwisu Deadline. Aktor po śmierci Andrzeja Wajdy jest główną osobą promującą jego ostatni film Powidoki. Linda stwierdził w wywiadzie, że scenariusz był "chujowy", a teraz on sam musi teraz jeździć "po całym jebanym świecie" i "świecić ryjem". Zobaczcie:Bogusław Linda ostro o "Powidokach" Wajdy: "Ten SCENARIUSZ BYŁ NAPRAWDĘ CH**OWY. Muszę teraz świecić ryjem"
Wypowiedź ta została skrytykowana przez wielu aktorów i reżyserów. Zarzucają Lindzie, że jednak zgodził się wystąpić w filmie, i nie przeszkadzał mu "chujowy" scenariusz. Ten i inne argumenty podniósł w #dzieńdobryPolsko w Telewizji WP reżyser Jacek Borcuch.
To Bogusław Linda, trudno powiedzieć, co miał na myśli i w głowie, ile miał w krwi. To tak słaba wypowiedź, że ciężko ją komentować. Aktorzy często są kontraktowani przy promocji filmów, ustawia się sposób opowiadania o filmie. Linda i świetlane gwiazdy nie mają takich kontraktów, ale mają rodzaj niepisanej umowy. Jeszcze tutaj Wajda, jego ostatni film... Słabe to jest. To jest niemożliwe, żeby to była taka forma promocji. To nonszalancja Bogusława, któremu się wydaje, że może powiedzieć wszystko. W świetle śmierci Wajdy to jest wyjątkowo słabe.
Borcuch twierdzi również, że Linda jako aktor już dawno nie zagrał żadnej znaczącej roli i powinien być wdzięczny Wajdzie. Ten kontrakt może mu pomóc w reaktywacji kariery.
Andrzej umarł, ja muszę świecić ryjem - to manifestacja zblazowania, że mu się nie chce jeździć do Los Angeles, bo to takie najgorsze miejsce na świecie. Słabe na poziomie ludzkim. To pierwszy poważny film Bogusława po wielu latach i powinien być wdzięczny Wajdzie, że miał szansę zagrać. Ten film robi mu bardzo dużo. Aktor jest ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać na temat scenariusza. To rodzaj hipokryzji, jeśli przyjmuje rolę, to daje tej produkcji twarz.
Linda naprawdę przesadził? A może wyjdzie to promocji filmu na dobre?