Wyemitowany w ostatnią środę dokument Sylwestra Latkowskiego Nic się nie stało zawiódł wiele osób, które nabrały się na zapowiedzi sugerujące, że zebrany materiał zdemaskuje polskich celebrytów. W rzeczywistości film nie przedstawił żadnych nowych wątków w sprawie. Prawdziwą "petardę" Latkowski zostawił natomiast na debatę na żywo po zakończeniu emisji. Wtedy właśnie reżyser zaczął apelować bezpośrednio do gwiazd, aby odważyły się mówić na temat tego, co rzekomo widziały i robiły w powiązanej z pedofilską siatką Zatoce Sztuki w Sopocie. Na szczycie tej listy znalazł się Borys Szyc.
Z odpowiedzią na zarzuty aktor zwlekał do wieczora następnego dnia. Ostatecznie na jego profilach w mediach społecznościowych opublikowane zostało oświadczenie, w którym Szyc dokładnie tłumaczy, na czym polegały jego wizyty w zniesławionym klubie oraz podważa wiarygodność Latkowskiego, który od miesięcy miał go dręczyć wiadomościami.
Poniżej przedstawiamy treść oświadczenia aktora:
Zbieram myśli od wczoraj co napisać. Ten poziom manipulacji i kłamstwa jeszcze mnie w życiu nie spotkał. TVP1 wyemitowała wczoraj dzieło dokumentalne Pana Latkowskiego opowiadające o ohydnym procederze, jaki miał miejsce w Zatoce Sztuki w Sopocie.
Zatoka jest powszechnie znanym miejscem w Sopocie. Jadałem tam posiłki i piłem w czasach, kiedy jeszcze korzystałem z alkoholu, czyli robiłem to, co wszyscy inni. Po informacji o zarzutach wobec właściciela i innych osób stanąłem razem z prezydentem Jackiem Karnowskim w jednym rzędzie, domagając się wyjaśnienia sprawy i sprawiedliwości dla ofiar, bo to one są tu najważniejsze.
Jestem ojcem nastoletniej Soni, ojczymem dwóch dorastających dziewczynek, niedawno urodził mi się synek. Gdyby ktoś próbował ich skrzywdzić, nie wahałbym się bronić ich każdym sposobem. Każdym. Pedofilia to dla mnie najohydniejsza zbrodnia, która powinna być karana, najsurowiej jak się da. Film "Symetria" był nie tylko filmową fabułą, w której grałem. To było również nasze prywatne zdanie o tym, co z takimi osobami powinno się dziać w więzieniu. Mocne, ale prawdziwe.
Skoro o prawdzie mowa. Wzywa mnie Pan Latkowski, żebym powiedział prawdę. To ironia losu, lub już znak czasów, że o prawdzie pokrzykują najbardziej zakłamani.
Pan Latkowski zaczął mnie atakować swoimi wiadomościami w lipcu 2019. Koniecznie chciał, bym mu powiedział coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno "coś" wiem. Coś. Sam nie mógł określić co. "Ale na pewno wiem"! Najpierw prosił, potem chciał się bratać, przyznał do swoich problemów z alkoholem, wypisywał do mnie miesiącami o różnych porach dnia i nocy. O 3 nad ranem, zdania bez ładu i składu. Potwierdzeniem moich słów są screeny korespondencji w formie video. Bez żadnej cenzury. Oceńcie Państwo sami. Raz groził, raz prosił. "Żebym mu tylko coś powiedział". To trwało prawie rok, proszę Państwa. Kiedy kolejny raz zasugerował, że milczę, bo może ja też brałem w tym udział, straciłem cierpliwość. Pan Latkowski wiedział dokładnie od prezydenta Karnowskiego, że wspierałem walkę z tym miejscem. W filmie nie ma mojego "TAK DLA ZATOKI". Mimo to postanowił odegrać się na mnie i spróbować zniszczyć moje dobre imię. Podobnie jak od dłuższego czasu robi to telewizja państwowa. Być może jako odwet za podjęte przeze mnie już w marcu tego roku kroki prawne przeciwko TVP. Była to moja reakcja na publikację w Wiadomościach TVP materiału, który naruszył moje dobra osobiste.
Prawda mojego życia to walka z alkoholizmem od 2013 roku. Wtedy zacząłem terapię, zniknąłem z życia towarzyskiego na długi czas. Uniknąłem śmierci i samozniszczenia, dziś to moja siła. Ja stanąłem w prawdzie 7 lat temu. Nie zmieniło się jednak moje zdanie na temat pedofilii. W swoim filmie Pan Latkowski nie przedstawia żadnych dowodów, konkretów, robi sobie promocję kosztem nazwisk znanych osób, kosztem mojego nazwiska, posługując się przypadkowym zdjęciem, których jako osoba publiczna mam tysiące.
W filmie pojawia się tylko to zdjęcie. Na pewno za mało, żeby w satysfakcjonujący sposób pogrążyć Szyca. Pan Latkowski zwraca się więc do mnie personalnie w debacie po filmie, bym powiedział jakąś rzekomą prawdę, którą skrywam o moim "przyjacielu Marcinie T.". Żaden to mój przyjaciel Panie Sylwestrze, pogardzam tym, co działo się w tym miejscu, kiedyś reklamowanym jako miejsce spotkań ze sztuką. Sporo z nas nabrało się 10 lat temu, że będzie tam działo się coś fajnego. W końcu lokalizacja najlepsza w Sopocie, piękny widok na morze. Nabrali się wszyscy, łącznie z włodarzami miasta.
Chce Pan prawdy, Panie Latkowski? Prawda jest taka, że z tragicznej sprawy, o której rozwiązanie również walczyłem, zrobił Pan rozgrywkę polityczną. Za pieniądze od pana Kurskiego i TVP.
Powszechnie wiadomo, że został Pan skazany na 2 lata i 3 miesiące więzienia za wymuszenie rozbójnicze. Był Pan też poszukiwany listem gończym w związku ze sprawą podwójnego zabójstwa. I to są fakty.
Prawda jest taka, że próbuje Pan swoim dokumentem zleconym przez reżimową telewizję zatuszować sprawę pedofilii w kościele. Jak Pan doskonale wie, byłem w gronie osób, które dołożyły się do publicznej zbiórki pieniężnej na realizację dokumentu Braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". Dokumentu głośnego i niewygodnego dla wielu osób. Dokument powstał z woli niezależnych ludzi, a nie na czyjeś wyraźne zamówienie. I taka jest różnica między tymi dokumentami, choć tematyka, cierpienie ofiar i skala problemu równie wielka.
Przez Pana ja i moja rodzina mierzymy się obecnie z falą hejtu i gróźb, które nas poraziły. Ludzie wypisują ohydne rzeczy, nie mając żadnego dowodu oprócz Pana słów i podłych insynuacji. Zachowam te wiadomości na później. Oto moja prawda Panie Latkowski.
Ja tkwiłem w alkoholowym bagnie, ale wydostałem się z niego i nie mam zamiaru tam wracać. Pan tkwi w kryminalnym i politycznym bagnie. Które gorsze? Sam nie wiem. Trzeba mieć solidny kręgosłup i silną wolę, żeby wyjść choć z jednego. Reszta nie będzie milczeniem. Do zobaczenia w sądzie.
Zgodnie z zapowiedzią Szyc opublikował również wiadomości, którymi Latkowski miał dręczyć go przez ostatni rok. Na nagraniu dokładnie widać, że dziennikarz nie jest w stanie sklecić ani jednego składnego zdania.
Albo masz problem z wysławianiem się, albo teraz ty nadużywasz alkoholu. Trudno mi zrozumieć twoją składnię. Niczym się nie zasłaniam, ani nikt nie ma na mnie haków. Ja po prostu nie byłem świadkiem działań, o których robisz film. Moje działania to moja choroba i naprawdę Zatoka była najrzadziej uczęszczanym przeze mnie miejscem na mapie Sopotu z racji szemranego towarzystwa, napakowanych grubasów i napompowanych botoksem pań. (…) Zły adres sobie wybrałeś. Napastuj Marcina T. i jego prawników, bo to oni mają za uszami - czytamy w wiadomości zaadresowanej do Latkowskiego z 8 września zeszłego roku.
Latkowski wciąż napierał jednak na Borysa Szyca, bełkotliwie zarzucając mu bez posiadania jakichkolwiek dowodów, że maczał palce w strasznych wydarzeniach, do których dochodziło w Zatoce Sztuki. Aktor w końcu nie wytrzymał.
Jeszcze raz napiszesz, że korzystałem z jakichś dziewczynek, to dostaniesz ode mnie w ryj. I tak rozpoczniemy znajomość. Cieszę się, że mam ten cały zapis twoich wypocin i szantaży. Pomoże mi to w sądzie - zagroził Szyc w prywatnej korespondencji.
Szyc nie krył też, że wcale nie darzy współzałożyciela Zatoki Sztuki Marcina T. sympatią, mimo że Latkowski zarzekał się, że panowie byli przyjaciółmi.
Powtarzam ci, że jedyne zachowanie, jakie widziałem ze strony Marcinowi T., to d*manie swojej dzi*ki po całym hotelu i ukrywanie tego przed rodziną. Ja nie mam ku*wa powodu go chronić! Zrozum to raz na zawsze! To żaden mój kumpel, cienki frajer, który dorobił się na półlegalnym hotelu i biznesie - czytamy w wiadomości wysłanej do Latkowskiego. - To gość jak setki innych, który przyklejał się do mnie, bo byłem znany. Ja go unikałem, bo oprócz tego, że jest nieciekawy, to do tego głupi jak but.
Gdy Latkowski nadal domagał się od aktora informacji, którymi ten najwyraźniej nie dysponował, Szyc zaczął pisać do niego wielkimi literami.
Nie byłem bliskim znajomym Marcina T., nie uczestniczyłem w procederze, za który moim zdaniem powinno się kastrować, lub sadzać na krzesło elektryczne. Nie robił tego przy mnie, nie widziałem, z kim to robił. Chcę, żebyś znalazł na to dowody i wsadził go do pierdla i tu cię wspieram. Ale nie mam niestety żadnych rewelacji brachu. Zrób to najuczciwiej jak możesz.
Latkowski kilkakrotnie użył w korespondencji zdjęcia, na którym Szyc występuje obok Jarosława Bieniuka, Marcina T. i pewnej kobiety. Aktor postanowił w końcu uściślić, jakie relacje łączyły go z tymi osobami.
No i co, wrzucasz ciągle zdjęcie, które zrobił Bieniuk ze swoimi "przyjaciółmi", a pani, która tam stoi, to kochanka Marcina T., która później oskarżyła Bieniuka o gwałt. Czy ty rozumiesz, co to w ogóle za towarzycho? Trzymałem się od nich z dala. Lubiłem Jarka, bo znałem Przybylską dobrze i miałem sentyment, to wszystko.
W obronie męża postanowiła stanąć Justyna Nagłowska, która na swoim własnym profilu również opublikowała oświadczenie Borysa.
Ludzie już osądzili mojego męża, nazywając do pedofilem. Od wczoraj jesteśmy zastraszani i obrażani. Niesamowicie przerażające jest to, jaką moc ma kłamliwe słowo i jak łatwo osądzać nam człowieka na jego podstawie - napisała.
Myślicie, że Latkowski będzie miał szanse obronić swoje oskarżenia w sądzie?