W trakcie pandemii do mediów przedostała się informacja, że bracia Golec mają otrzymać aż 1,9 milionów złotych wsparcia z rządowej dotacji. W sieci rozpętała się wówczas prawdziwa awantura. Internauci domagali się od muzyków, aby przekazali otrzymaną fortunę szpitalom. Jak się okazało, rzeczywistość była zgoła inna.
Zobacz także: Rzadki widok. Paweł Golec zabrał żonę Katarzynę na premierę spektaklu. Są razem od ponad 20 lat (ZDJĘCIA)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bracia Golec komentują aferę z dofinansowaniem. Padły ostre słowa
Ostatnio Paweł i Łukasz Golcowie udzielili wywiadu Plejadzie. Jedną z kwestii, którą poruszono w trakcie rozmowy, była słynna afera z przyjęciem dofinansowania od państwa. Jak się okazuje, muzycy zdają się nie wiedzieć, dlaczego spotkali się z tak ogromną falą krytyki.
Dotacje przyznano wtedy 2200 podmiotom związanym z branżą artystyczną. Otrzymali je ci, których dochody spadły w związku z wybuchem pandemii, która uniemożliwiła prowadzenie działalności artystycznej. W naszym przypadku był to spadek aż o 92 proc. w stosunku do roku poprzedniego. I dlatego przyznano nam 1 200 000 zł - wyjawili.
Co ciekawe, winę za całe zamieszanie bracia zrzucają m.in. na polityków.
Największy żal mam do osoby z ministerstwa, która upubliczniła te dane, w żaden sposób się nie odnosząc się do meritum sprawy – nie wyjaśniając, skąd wzięły się takie, a nie inne sumy. (...) Odbył się medialny lincz na nas, Beacie Kozidrak i Kamilu Bednarku. Dostaliśmy bęcki za ponad dwa tysiące artystów, którzy otrzymali dotacje - czytamy.
Przypominamy: Bracia Golec surowo oceniają tegoroczną Eurowizję: "Objaw NĘDZY, ROZPACZY I UPADKU MORALNEGO"
Nie wiem, co na celu miała ta nagonka. Może sprowokowano ją, by przykryć inne afery? Jestem prawie pewien, że większość komentarzy na Facebooku i Instagramie na nasz temat pisały wykupione w tym celu trolle. Sprawdzaliśmy ich konta i były w pełni fikcyjne. Wszystko to było podejrzane - stwierdził Paweł Golec.
Z kolei Łukasz Golec nie ukrywał rozczarowania. W tym samym wywiadzie wyjawił, że wraz z bratem nie tylko musiał mierzyć się z krytyką, ale także z biurokracją.
Moi znajomi z innych branż dostali dotacje na poziomie siedmiu czy ośmiu milionów i nikt się z tego tytułu nie tłumaczył przed opinią publiczną. A my nie dość, że musieliśmy się mierzyć z medialną nagonką, to jeszcze mieliśmy cztery kontrole ze wszystkich możliwych urzędów. Tylko, niestety, nikt nie ma pojęcia, że z tych środków ani złotówka nie wpadła do naszej kieszeni - stwierdził rozgoryczony.
Współczujecie im?