Tajemnicą poliszynela są iluzoryczne majątki, w które obrastają niektóre gwiazdki, chcąc wybić się przed szereg żądnych atencji klonów. Luksusowe rezydencje niekiedy okazują się być jedynie wypożyczone, a oddawanie użytych już markowych ciuszków do praktyka niemalże powszednia w showbizowym światku. Istnieją jednak gwiazdy, które do końca swojego życia mogłyby już nie pracować, a i tak wystarczyłoby im funduszy na dostatni byt. Jedną z nich jest bez wątpienia Brad Pitt - absolutna ikona Hollywood, laureat Oscara i były małżonek Angeliny Jolie.
Nie dziwi więc, że najnowsze oskarżenia formułowane pod adresem aktora spotkały się raczej z chłodnym przyjęciem wśród opinii publicznej. Jak informuje The Post, gwiazdor został oskarżony przez niejaką Kelli Christinę - właścicielkę firmy medycznej z Plano w Teksasie, o wyłudzenie od niej kwoty 40 tysięcy dolarów. Za tę sumę aktor był zobowiązany do pojawienia się na pięciu wydarzeniach zorganizowanych przez Christinę. Miały one za zadanie zebrać fundusze na założoną przez Pitta organizację charytatywną wspierającą ofiary huraganu Katrina Make It Right Foundation.
Z pozwu złożonego przez kobietę prasa dowiedziała się, że w 2018 roku Brad Pitt skontaktował się z powódką z zamiarem zorganizowania zbiórki pieniędzy na rzecz jego fundacji. Kelli Christina została ponoć przekonana przez jego merytoryczne podejście do sprawy. Sporządzono nawet odpowiednią umowę, według której Christina odpowiedzialna była za organizację i promocję przyjęć, na których miał zjawiać się Pitt. Za sam fakt pokazania się na wszystkich pięciu przyjęciach aktor miał zainkasować 40 tysięcy dolarów.
Kelli Christina twierdzi, że aktor odwoływał spotkania na ostatnią chwilę przed każdym z wyznaczonych terminów i obiecywał, że następnym razem z pewnością nic mu już nie wypadnie. Mimo braku obecności i tak zainkasował jednak 40 tysięcy.
Żeby było jeszcze ciekawiej, w dokumentach można znaleźć informację o tym, że według powódki między nią a Pittem nawiązała się tak silna relacja, że współpracownicy zaczęli nawet rozważać możliwość wzięcia przez nich ślubu.
Nie trzeba być doktorem prawa, aby zorientować się, że biedna kobieta została najpewniej oszukana przez zwykłego internetowego złodzieja, który sprawnie podszył się pod prawdziwego Brada Pitta. Taką linię obrony przyjęli też obrońcy aktora.
Niemniej jednak bojowo nastawiona obywatelka Teksasu nie ma zamiaru wycofać swoich oskarżeń.
Procesowaliśmy się od marca 2020 roku. (...) Ten pozew jest ważny dla kraju, więc dalej będę walczyć z Bradem Pittem i fundacją Make It Right. Mam 113 stron dokumentów, które potwierdzają moje oskarżenia. Nie spodziewam się, że ten proces prędko się zakończy - mówiła poszkodowana w rozmowie z The Post.
Z tego miejsca zachęcamy Was, drodzy czytelnicy, do zachowania w sieci szczególnej ostrożności. Jak widać, oszustów nie brakuje. Jeśli więc kiedykolwiek "Brad Pitt" będzie Wam proponować ślub, grzecznie mu odmówcie.
Poza tym, ostatnimi czasy aktora interesują jedynie mężatki...