W połowie listopada mediami w całej Polsce wstrząsnęła informacja o nagłej śmierci Kamila Durczoka. Były szef "Faktów" trafił do szpitala w ciężkim stanie i mimo starań lekarzy zmarł w wyniku "zaostrzenia choroby przewlekłej i zatrzymania krążenia". Dziennikarz w przeszłości zmagał się z nowotworem, dodatkowo walczył z chorobą alkoholową, która w znacznym stopniu wpłynął na stan jego zdrowia.
O licznych problemach, z którymi zmagał się 53-latek, ze szczegółami opowiedziała jego była żona Marianna Dufek, udzielając osobistego wywiadu "Fashion Magazine". Kobieta wspominała pogarszającą się chorobę dziennikarza, podkreślając, że zdawał sobie sprawę z groźnych skutków prowadzonego przez niego trybu życia. Zdaniem Dufek Durczok "podświadomie chciał końca" i "górę wziął jego gen autodestrukcji", w wyniku czego nie próbował się leczyć.
Co innego na ten temat miał do powiedzenie Dominik Durczok, brat zmarłego dziennikarza. W wywiadzie dla "Faktu" mężczyzna zaprzeczył słowom Dufek:
To nie jest tak, że Kamil miał gen autodestrukcji. Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia - przekonywał, dodając, że wspólnie szukali pomocy u różnych osób:
Pomagał nam m.in. ksiądz, wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy... - kontynuował.
Durczok cofnął się pamięcią do momentu, kiedy jego brat faktycznie nie chciał szukać pomocy. Po jakimś czasie podjął jednak próbę leczenia:
Wszyscy chórem mówili, że jeżeli Kamil nie podejmie leczenia zamkniętego, kompleksowego, to nic z tego nie będzie. Kamil twierdził, że nie tędy droga. Długo nie dopuszczał do siebie myśli, że miałby pojechać do ośrodka. Ale przyszedł taki moment, że się jednak na to zdecydował. To było w połowie ubiegłego roku. Poszedł do zamkniętego ośrodka na miesiąc. Podjął tę próbę, chciał walczyć, chciał stanąć na nogi - mówił.
Finalnie okazało się, że dziennikarz miał niewielkie szanse na przeszczep wątroby:
To, że jego wątroba nie funkcjonowała i należało ją przeszczepić, było oczywiste. Ale mój przyjaciel lekarz powiedział, że od kwalifikacji do przeszczepu jest daleka droga. W takim stanie, w którym był Kamil, na przeszczep nie było praktycznie szansy - wyznał.