Niewiele ponad tydzień temu rodzina, przyjaciele i fani pożegnali Krzysztofa Krawczyka. W czasie pogrzebu, któremu nadano rangę państwową, wokalistę żegnała zrozpaczona Ewa Krawczyk, której niestety nie jest dane przeżywać w spokoju żałobę po mężu.
Zaledwie kilka dni po pochówku w mediach rozpoczęła się wymiana zdań między Andrzejem Kosmalą, byłym managerem Krawczyka, a jego byłym kolegą z zespołu Trubadurzy, Marianem Lichtmanem. Obaj panowie licytowali się nad trumną przyjaciela, wymieniając swoje zasługi i podkreślając stopień zażyłości ze zmarłym. Lichtman wytykał m.in. brak zainteresowania synem Krawczyka, Krzysztofem Juniorem. Żalił się też na nie najlepsze relacje z Ewą Krawczyk.
W końcu do tej smutnej dyskusji włączyła się sama wdowa po Krzysztofie Krawczyku. Ewa Krawczyk napisała na Facebooku do Lichtmana, prosząc go o spokój.
Marian Lichtman - ja muszę powiedzieć parę słów, bo już mam dość Twojego mieszania się w nasze sprawy. Mój mąż przed Tobą mnie ostrzegał, bo zawsze wynosiłeś do gazet co się dzieje u nas w domu. (...) A Ciebie błagam. Odpuść i nie mieszaj ludziom w głowach i uszanuj naszą żałobę.
Wdowa po piosenkarzu dodała, że rodzina stoi w obliczu kolejnej tragedii.
W tym tragicznym czasie spada na mnie i na naszą rodzinę kolejny cios. Brat Krzysztofa Andrzej jest w bardzo ciężkim stanie. Nawet nie wie o śmierci Krzysztofa. Czeka nas najgorsze! Tylko nie biegnij z tym zaraz do prasy! Marian błagam Cię: daj nam spokój! Tobie i rodzinie dużo zdrowia! - pisze Ewa Krawczyk.
Internauci mają mieszane uczucia, czytając na publicznym forum informacje o prywatnych sprawach rodziny. Większość jednak stara się zrozumieć sytuację wdowy po muzyku i zapewnia o swym wsparciu.
Andrzej Krawczyk jest cztery lata młodszy od znanego brata. Krzysztof przed śmiercią zabezpieczył go w swoim testamencie.