Sprawa Gabby Petito omawiana jest w światowych mediach już od wielu miesięcy. W czerwcu blogerka oraz jej ukochany Brian Laundrie podróżowali po USA i dokumentowali swoją wyprawę w mediach społecznościowych, jednak pod koniec sierpnia nagle ślad po nich zaginął. Kilka dni później bliscy Petito zgłosili jej zaginięcie.
Wkrótce wyszło na jaw, że zwłoki znalezione w Parku Narodowym Grand Teton w Wyoming należało właśnie do Gabby Petito. Jak wtedy ogłoszono, sekcja miała wykazać, że blogerka została prawdopodobnie uduszona. Co więcej, 22-latka miała umrzeć już na trzy lub nawet cztery tygodnie przed odnalezieniem ciała.
Przypomnijmy: Wiadomo już, jak zmarła Gabby Petito. Są wyniki autopsji
Od tego czasu głównym podejrzanym w sprawie morderstwa Gabby był jej narzeczony, Brian Laundrie. Z początkiem września młody mężczyzna wrócił do rodzinnego domu już bez ukochanej, a następnie opuścił miejsce zamieszkania dwa dni po tym, jak rodzina Petito zgłosiła jej zaginięcie. Zdążył też wynająć adwokata, który niebawem musiał przekazać smutne wieści.
W drugiej połowie października w rezerwacie na Florydzie odkryto zwłoki narzeczonego Gabby Petito, który, według słów jego rodziców, przed śmiercią wybrał się do Carlton Reserve, skąd już nie wrócił. Teraz adwokat rodziny Steve Bertolino ogłosił, że dokonano sekcji zwłok i ujawniono prawdopodobną przyczynę śmierci młodego mężczyzny.
Chris i Roberta Laundrie zostali poinformowani, że przyczyną śmierci ich syna było samobójstwo oraz rana postrzałowa w głowę. Opłakują stratę syna i mają nadzieję, że sprawa jest już na ostatniej prostej - ogłosił w oświadczeniu, którego treść cytuje Daily Mail.
Warto wspomnieć, że Brian był głównym podejrzanym w sprawie morderstwa Gabby. Nie można więc wykluczyć, że nigdy nie dowiemy się prawdy na temat tego, jak potoczyły się ich losy.
Czy kryzys w związku Deynn i Majewskiego to tylko medialna ustawka?