1,5 roku temu wyprodukowani przez Shondę Rhimes Bridgertonowie byli jednym z najchętniej oglądanych serialów Netfliksa. Osadzona w nieco ponaginanych realiach brytyjskiej socjety drama skradła serca widzom na całym świecie. Połączenie towarzyskich skandali z wyższych sfer z upojnymi scenami seksu i przystojnymi książętami okazało się przepisem na sukces, który dla części aktorów stał się trampoliną do wielkiego Hollywood.
Przypomnijmy: "Bridgertonowie" BEZ Regé-Jean Page'a! Netflix ogłosił koniec przygody księcia Hastings
W ostatni piątek na platformie streamingowej wylądował wytęskniony drugi sezon serialu. Jak już wcześniej potwierdzono, nie uświadczymy w nim pięknego Rege-Jean Page'a w roli księcia Hastings. O dostarczenie odpowiedniej dawki emocji dbać będzie tym razem równie czarujący Jonathan Bailey i jego nowe ekranowe partnerki.
Do obsady Bridgertonów dołączyła znana m.in. z Sex Education Simone Ashley, która wciela się w rolę panienki Kate Sharmy. Kate jest wysoko urodzoną pewną siebie młodą kobietą, która wszystkich w swoim otoczeniu trzyma na krótkiej smyczy. Tyczy się to również Anthony'ego Bridgertona.
Widzowie poznają także młodszą siostrę Kate - Edwinę Sharmę. W tej roli wystąpiła Charitha Chandran. Ma ona ponoć odegrać kluczową rolę w historii miłości rozkwitającej między Kate i Anthonym. Nowością na brytyjskim dworze będzie również obecność Mary Sharmy - matki rezolutnych sióstr, powołanej do życia przez Shelley Con.
Netflix już dał zielone światło na stworzenie trzeciego i czwartego sezonu show. Każdy kolejny rozdział, podobnie jak książkowy pierwowzór, skupiać się ma na innym z rodzeństwa Bridgertonów. Jako że jest ich aż ośmioro, fani serialu nie muszą się póki co obawiać przedwczesnego wstrzymania produkcji.
Jesteście już po seansie najnowszego sezonu serialu? Jak się podobało?