Panika wywołana przez koronawirusa przybiera na sile z każdym dniem. Pomimo zapewnień, że w przypadku zachowania zasad higieny osobistej, nie ma się czego obawiać, ludzie masowo wykupują środki czystości i jedzenie.
Oprócz polityków i lekarzy, na "gorący temat" wypowiadają się również celebryci. Ostatnio Beata Kozidrak zachęcała do mycia rąk w rytm Białej Armii, Rafał Brzozowski zaproponował, by przepędzić wirusa muzyką, a Elon Musk stwierdził, że cała panika jest zwyczajną głupotą.
Również zagraniczni celebryci dają wyraz swojemu zaniepokojeniu związanemu z wirusem. Duńska modelka i aktorka Brigitte Nielsen zdradziła, że jej dzieci są obecnie "uwięzione" w Mediolanie.
Rozmawiam z moimi dziećmi codziennie. Przebywają w Mediolanie - najbardziej niebezpiecznym obszarze. Cały kraj, czyli 16 milionów osób jest poddanych kwarantannie i odciętych od świata - dodaje zaniepokojona Nielsen. Z tego, co mówią moje dzieci, jest w porządku, ale to dla nich bardzo trudna sytuacja, bo po prostu się boją - wyjaśnia.
Brigitte powiedziała też, że jej synowie mają problem z kupieniem żywności, ponieważ wszystko znika z półek w błyskawicznym tempie.
Mój młodszy syn opowiadał mi, że gdy poszedł do supermarketu, wszystko było wykupione. W sklepach nie ma już nic do jedzenia - powiedziała. W Ameryce ludzie wykupują papier toaletowy, a tam rzucają się na żywność. Panuje panika, nie tylko z powodu wirusa, ale też braku dostępu do jedzenia i czystej wody - opowiada.
Modelka opowiedziała o przykrościach, które sprawia jej utrudniony kontakt z dziećmi i zakaz spotykania się:
Dla mnie, jako matki, to bardzo trudna i przerażająca sytuacja... Byłam po drugiej stronie globu i musiałam powiedzieć swoim dzieciom: "Nie, nie możecie przyjechać na święta". Teraz to oczywiste, bo nawet nie mogliby wyjechać z Włoch - mówi.
Na koniec wywiadu Nielsen zaznaczyła, że najważniejsze w tym momencie, to nie dać się ponieść emocjom, zachować spokój i wykonywać polecenia władz.
Ma rację?