W ostatnich tygodniach o Britney Spears jest chyba głośniej niż przez całą ostatnią dekadę. Wszystko za sprawą medialnego konfliktu gwiazdy ze sprawującym nad nią od 13 lat kuratelę ojcem.
Brit robi co może, by wyswobodzić się spod "opiekuńczych" skrzydeł Jamiego Spearsa, który według jej zeznań miał w niepokojący sposób od lat ingerować w najbardziej intymne sfery jej życia.
W sobotę zrezygnowana artystka popełniła kolejny instagramowy wpis, w którym nawiązała do swojej sytuacji. Tym razem postanowiła uderzyć w "życzliwych" znajomych, którzy komentują jej sądową batalię w mediach.
Nie ma nic gorszego niż to, gdy najbliżsi ci ludzie, którzy nigdy się u ciebie nie pojawili, publikują informacje na temat twojej sytuacji, niezależnie od tego, jaka ona jest i mówią o wsparciu. Nie ma nic gorszego od tego, jak ludzie, których kochasz najbardziej na świecie, śmią cokolwiek teraz mówić... Gdzie byliście, kiedy trzeba było mi podać pomocną dłoń? Jak śmiesz mówić publicznie, że teraz ci zależy?! Czy wyciągnąłeś rękę, kiedy tonęłam? Nie! (...) - pisze rozsierdzona "księżniczka popu".
W poście dodanym kilka godzin później Spears ponownie daje upust swoim żalom, zwracając się do tych, którzy krytykują jej taneczne popisy publikowane za pośrednictwem instagramowego profilu i nawiązuje do kurateli:
Dla tych z was, którzy krytykują moje filmy z tańcem: W najbliższym czasie, ze względu na mojego tatę, który kontroluje to, co noszę, co mówię, robię i myślę, nie będę występować na żadnych scenach! Robiłam to przez ostatnie 13 lat… Wolę więc udostępniać filmy z mojego salonu, zamiast tańczyć na scenie w Vegas, gdzie niektórzy ludzie byli tak daleko, że nie mogli nawet uścisnąć mi ręki, a ja byłam przez cały czas odurzona. (...) - oznajmia piosenkarka i kontynuuje, wbijając szpilę siostrze, Jamie Lynn Spears:
Więc nie, nie zamierzam znowu nakładać mocnego makijażu i występować na scenie dopóki nie będę mogła sama decydować o swojej muzyce i remiksach. Nie podoba mi się, że moja siostra pojawiła się na rozdaniu nagród i wykonała remiksy do moich utworów! - grzmi.
Ta kuratela zabiła moje marzenia... - czytamy dalej. Wszystko, co mam, to nadzieja, nadzieja, która jest jedyną rzeczą na tym świecie, którą trudno zabić... - dodaje, w dalszej części wywodu odnosząc się do dokumentów, które pokazują jej problemy:
Nie podobał mi się sposób, w jaki filmy dokumentalne przywołują upokarzające chwile z przeszłości... To już dawno za mną! A dla kobiet, które piszą, że to dziwne, że wciąż żyję nadziejami, jak w bajce: Pie*dolcie się! (...) Jeśli nie podoba ci się to, co publikuję, przestań mnie obserwować! Ludzie próbują zabić nadzieję, ponieważ nadzieja jest jedną z najbardziej wrażliwych i kruchych rzeczy! Idę sobie teraz poczytać pie*doloną bajkę! P.S. Jeśli nie chcesz widzieć mojego tańczącego w salonie tyłka lub to nie jest zgodne z twoimi standardami - idź lepiej poczytać piep*zoną książkę! - kwituje wyraźnie poirytowana 39-latka.
Skutecznie zamknęła usta krytykom jej instagramowych pląsów?