Media za oceanem donoszą, że to koniec małżeństwa Britney Spears i Sama Asghariego. Jeszcze w połowie zeszłego roku tabloidy ekscytowały się ślubem pary, a dziś, zaledwie 14 miesięcy później, do sądu miał wpłynąć pozew rozwodowy. Co ciekawe, to mąż gwiazdy miał zadecydować o rozstaniu, a w kuluarach szepcze się, że prawdopodobnym powodem miała być zdrada.
Sam Asghari chce unieważnienia intercyzy? "Grozi, że ujawni jej wstydliwe sekrety"
Jak to zwykle bywa w świecie celebrytów, jednym z wątków, które przewijają się przez portale plotkarskie, są oczywiście pieniądze. Nie jest tajemnicą, że Britney Spears była przed laty jedną z najlepiej zarabiających gwiazd w branży i dorobiła się pokaźnego majątku. Z tego powodu para podpisała przed ślubem intercyzę, a informator portalu Page Six donosi, że umowa była zawarta "z korzyścią dla piosenkarki".
Majątek, którego się dorobiła przed ślubem, jest bezpieczny - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz za sprawą wieści o rozwodzie kwestia intercyzy powraca do mediów niczym bumerang. Wspomniany serwis sugeruje, że po rozstaniu z piosenkarką Sam Asghari domaga się unieważnienia umowy i żąda od (prawie byłej) żony pieniędzy. Dla Britney jest to kwestia niezwykle problematyczna i to nie tylko ze względów finansowych.
Sam chce renegocjować intercyzę i grozi, że ujawni wstydliwe sekrety Britney, jeśli ta mu nie zapłaci - czytamy.
Portal wskazuje, że na razie nie wiadomo, o jakiej kwocie mowa, ani tym bardziej, jakie tajemnice z życia gwiazdy miałby na myśli. Prawnicy Asghariego nie komentują sprawy, ale serwis dotarł też do osoby, która podważa wspomniane doniesienia. Jak mówi znajomy z otoczenia Sama, oboje chcą ponoć uniknąć skandalu i "zamierzają rozstać się z klasą".
To byłby szantaż. To się na pewno nie wydarzy - twierdzi źródło portalu.
Na razie żadna ze stron ani osoby reprezentujące je w mediach nie zabrały głosu w sprawie.