Choć Britney Spears już ponad rok temu uwolniła się spod ojcowskiej kurateli, w mediach nieustannie pojawiają się kolejne niepokojące doniesienia na temat losów gwiazdy. Ostatnio pewne sensacyjne fakty na temat księżniczki popu ujawniła dziennikarka Daily Mail, Daphne Barak, która miała okazję rozmawiać z jej najbliższymi. Były mąż Brit wyznał bowiem dziennikarce, że obawia się, iż artystka ma problem z narkotykami i zażywa metamfetaminę. Według Daphne Barak synowie gwiazdy 17-letni Preston i 16-letni Jayden stwierdzili nawet, iż na własne oczy widzieli, jak pewna bliska Britney osoba dostarcza jej "coś, co wyglądało jak narkotyki". Kevin Federline jest ponoć "przerażony" stanem Spears, jej ojciec Jamie drży zaś, że ta podzieli los Amy Winehouse.
Britney Spears zdążyła już odnieść się do słów swoich bliskich w opublikowanym na Instagramie wpisie. Wokalistka ucięła spekulacje na temat rzekomego uzależnienia i posądziła nastoletnich synów o "wbijanie jej noża w plecy". Zarzuciła także tabloidom kłamstwa.
Britney Spears powinna uwolnić się od Kevina Federline'a? Dziennikarka komentuje
Kolejnym sensacyjnym doniesieniom na temat Britney postanowiła ostatnio przyjrzeć się dziennikarka "The Sun", Jane Moore. W opublikowanym na stronie tabloidu felietonie kobieta przeanalizowała fakty ujawnione wcześniej przez Daphne Barak i wyciągnęła z nich dość smutne wnioski. Szczególną uwagę poświęciła Kevinowi Federline'owi. Zasugerowała bowiem, że zwolennicy ruchu "FreeBritney powinni raczej skupić się na uwolnieniu Spears właśnie od jej byłego męża.
Uwolnijmy Britney ponownie. Tym razem od jej ex, darmozjada Kevina Federline'a - zatytułowała swój artykuł dziennikarka "The Sun".
Autorka tekstu nie ukrywała, że współczuje Britney. Jej zdaniem gwiazda dostrzega bowiem, że była "manipulowana i wykorzystywana" przez najbliższych, którzy powinni przecież byli ją chronić. Według Jane Moore, mimo wyrwania się spod ojcowskiej kurateli, Spears nadal może nie odczuwać pełni wolności. Wciąż musi bowiem płacić byłemu mężowi zawrotne 32 tysiące funtów miesięcznie (nieco ponad 40 tysięcy dolarów) - czyli w przeliczeniu ponad 166 tysięcy (!) złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To więcej niż wynosi pensja prezydenta USA - stwierdziła dziennikarka.
Dziennikarka "The Sun" wspomniała, że pieniądze Brit pokrywają koszty edukacji i życia jej nastoletnich synów, w tym wynajmu domu w Calabasas. Jednocześnie zaznaczyła jednak, że korzyści z mieszkania w posiadłości czerpią także "w dużej mierze bezrobotny" Kevin Federline i jego ukochana. Daphne Barak, która wcześniej na potrzeby swojego tekstu spędziła trochę czasu z byłym mężem Spears i jej synami, opisała nieco, jak wygląda ich życie.
Ani Kevin, ani jego żona Victoria nie mają porządnej pracy, ale jak wszyscy kochający rodzice wożą dzieci do szkoły i na rozmaite zajęcia - relacjonowała Barak.
Dziennikarka stanowczo o byłym mężu Britney Spears: "Czas, by przestał żyć na jej koszt"
Jane Moore w felietonie dla "The Sun" dodatkowo przypomniała również, że według Britney jej były mąż jest entuzjastą marihuany, a jego obecna żona lubi spędzać czas na internetowym hazardzie. Zwróciła także uwagę, że podczas gdy Spears chciałaby obniżyć płaconą Federline'owi kwotę o połowę, ten planuje przeprowadzkę na Hawaje, gdzie alimenty na dzieci można płacić nawet do czasu ukończenia przez nie 23 lat. Synowie Brit mają obecnie 17 i 16 lat.
Autorka felietonu dla "The Sun" przyznała, że zarówno instagramowa aktywność Britney, jak i plotki na jej temat to wystarczający powód do niepokoju. Stwierdziła też, że publiczna troska Federline'a faktycznie może być szczera. Zdaniem dziennikarki zarówno brak kontaktu z synami, jak i ciągłe finansowanie życia byłemu mężowi z pewnością jednak Brit nie pomagają.
Więc może nadszedł czas, by Kevin przestał żyć na koszt Britney i znalazł sobie płatną pracę. To z pewnością nadałoby jego trosce znacznie więcej zasadności - stwierdziła.
Ma rację?