Britney Spears od miesięcy znów jest na językach całego świata. Tym razem nie dzieje się tak jednak za sprawą muzycznych osiągnięć, lecz niesławnej kurateli i głośnego dokumentu, który rzucił więcej światła na historię jej kariery oraz sądową batalię z ojcem, Jamiem. Gwiazda znajduje się po jego nadzorem już od 13 lat.
Sprawa głośnego dokumentu o życiu Britney Spears wciąż pozostaje żywa, a medialna dyskusja na temat rzekomego ubezwłasnowolnienia jej przez Jamiego nadal budzi emocje. Jako pierwszy z otoczenia piosenkarki zabrał głos jej partner, Sam Asghari, który publicznie nazwał go "ch*jem". Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się też jeden z synów Britney.
Przypomnijmy: Britney Spears "ZABIERA GŁOS" w sprawie dokumentu o sobie, a jej chłopak grzmi: "Jamie to ZWYKŁY CH*J"
Do tej pory głosu w sprawie dokumentu nie zabrała jednak sama zainteresowana, co, zważając na trwającą kuratelę, raczej i tak nie miało szansy się wydarzyć. Tym większe było więc zaskoczenie fanów, gdy w nowym poście piosenkarka odniosła się do głośnego filmu autorstwa dziennikarzy The New York Times. Post zaczęła jednak od tego, jakie ma odczucia po latach spędzonych w show biznesie.
Wokół mojego życia zawsze krążyła masa spekulacji, byłam obserwowana i oceniana przez cały ten czas. (...) Przez całe życie byłam na świeczniku, występując przed ludźmi. Trzeba wiele siły, aby móc zaufać wszechświatowi, kiedy jest się tak wrażliwym, bo od zawsze byłam osądzana, obrażana i zawstydzana przez media... i jestem po dziś dzień - napisała Britney.
W kolejnej części wpisu piosenkarka krótko odniosła się do głośnego dokumentu, jednak, jak sama zapewnia, nie miała go szansy obejrzeć w całości. Mimo tego zdaje się mieć wyrobione zdanie na temat tego, co w nim ukazano.
Nie oglądałam tego dokumentu, ale - z tego co widziałam - czuję się zawstydzona tym, w jakim świetle mnie pokazano... Płakałam dwa tygodnie i cóż... nadal zdarza mi się płakać - skomentowała, po czym po prostu przeszła do tematów duchowości i tańca.
Słowa artystki wzbudziły bardzo mieszane uczucia wśród fanów. Wielu z nich zwraca bowiem uwagę, że sama Britney nie mogłaby przecież odnieść się do sprawy na Instagramie z powodu kurateli, a jej post musiałby wcześniej zaaprobować ktoś z jej teamu.
Dziwi też jej reakcja, która zupełnie odbiega od tego, co w mediach wcześniej mówili jej partner i syn. Warto bowiem wspomnieć, że oprócz nazwania Jamiego "ch*jem", Sam publicznie podziękował też fanom za wsparcie. Część fanów martwi się też, że osoby z otoczenia gwiazdy przekazały jej zupełnie inną wersję tego, co pojawiło się w dokumencie.
Jak stwierdziła sama Britney, nie było jej dane zobaczyć filmu w całości i oceniała go wyłącznie po tym, co "widziała", więc mogła zostać celowo wprowadzona w błąd. Zdecydowana większość internautów jest natomiast zgodna, że opublikowany wpis może nie odzwierciedlać tego, co faktycznie sądzi Britney, a post mógł nawet powstać bez jej zgody i wiedzy.
Myślicie, że kiedyś dowiemy się całej prawdy?
Gdzie obejrzeć dokument? Od 5 kwietnia w serwisie CANAL+ online
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!