Sądowa walka o zniesienie kurateli sprawowanej przez ojca Britney Spears trwała 13 lat. Przez ten czas wokalistka była pod ścisłą ochroną "opiekuna", który podejmował za nią wszystkie decyzje dotyczące zdrowia, kariery oraz finansów. I choć w 2016 roku artystka poznała swojego narzeczonego Sama Asghariego, który wspierał ją w dążeniu do odzyskania wolności, nie mogła liczyć na taką pomoc ze strony pozostałych członków najbliższej rodziny.
Jamie Lynn Spears dopiero po wielu latach zabrała głos w sprawie trudnej sytuacji starszej siostry. Britney odebrała to jednak jako fałszywą troskę, wytykając Jamie wcześniejszą obojętność.
Od kilku dni księżniczka popu znowu może sama podejmować decyzje o własnym życiu, co świętuje, regularnie dzieląc się postami w mediach społecznościowych. W jednym z nich nie omieszkała kolejny raz zarzucić swojej rodzinie wieloletni brak zainteresowania. Artystka udostępniła grafikę przedstawiającą dwie kobiety. Jedna z nich leży nieprzytomna, a druga zdaje się ją ratować, co Britney kojarzy się z siostrzanymi relacjami:
To zdjęcie jest dla mnie wszystkim, doprowadza mnie do płaczu... [Ona] ratuje swoją cudowną siostrę! Jeśli masz przyjaciela, który od czterech miesięcy mieszka w zamkniętym domu, bez samochodu, bez telefonu, bez prywatności, musi pracować po 10 godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu i dawać z siebie wszystko bez chwili wytchnienia... Sugeruję, żebyś go stamtąd wyrwał - pisze artystka, nawiązując do swej historii.
Na koniec Brit bez ogródek wytknęła swojej rodzinie bezczynność w sprawie jej walki z niewolniczym traktowaniem: Może jesteś jak moja rodzina, która mówiła rzeczy w stylu "wybacz, ale jesteś pod kuratelą", myśląc prawdopodobnie, że jesteś inna i jednocześnie robiąc cię w ch*ja! Na szczęście ja znalazłam wspaniałego prawnika, który zmienił moje życie! - dodała.
Podziwiacie odwagę Britney?
A jeśli chcecie się dowiedzieć na przykład tego, dlaczego niektóre gwiazdy nie chcą z nami rozmawiać, zapraszamy do odsłuchania nowego odcinka Pudelek Podcast!