Pogłoski o tym, że Britney Spears jest kontrolowana przez ojca właściwie w każdym aspekcie życia, krążyły w kuluarach od dawna. W końcu celebrytka potwierdziła w sądzie, że jej ojciec dopuścił się wielu nadużyć i zamiast służyć pomocą, kompletnie ją zniewolił. Wyszło na jaw, że miał zainstalować podsłuchy w jej sypialni, aby kontrolować rozmowy telefoniczne córki. Gdy w ostatnich miesiącach Jamie Spears "awansował" na jedną z najbardziej znienawidzonych osób w Ameryce, 69-latek sam zrezygnował ze sprawowanej przez siebie funkcji.
Od 2019 roku Britney pozostawała także pod opieką profesjonalnej kuratorki Jodi Montgomery. Teraz sąd zdecydował o przywróceniu gwieździe całkowitej kontroli nad jej życiem.
W piątek Spears została ostatecznie zwolniona spod nałożonej na nią w 2008 roku kurateli. Oprócz zniesienia bądź zmiany warunków trwającego od 13 lat nadzoru nad jej życiem prywatnym gwiazda walczyła też o pełną kontrolę nad swoim majątkiem szacowanym dziś na 60 milionów dolarów.
Z dniem dzisiejszym kończy się nadzór kuratorski nad Britney Jean Spears i jej majątkiem - orzekła sędzia Brenda Penny.
Wokalistka nie uczestniczyła w przesłuchaniu, ale krótko po ogłoszeniu sądu w Los Angeles napisała w poście instagramowym: "Kocham moich fanów tak bardzo, że to szalone!!! Myślę, że będę płakać przez resztę dnia!!! To najlepszy dzień w życiu".
Koniec kurateli nie oznacza zakończenia sądowych sporów z ojcem piosenkarki. W lipcu Britney wskazała, że gotowa jest wnieść oskarżenie przeciwko ojcu "o nadużycia" związane ze sprawowaniem kurateli. Ostatnio dostało się też jej matce, Lynne Spears.
Myślicie, że rodziców Britney Spears dosięgnie w końcu sprawiedliwość?
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!