Rozprzestrzeniający się w zatrważającym tempie koronawirus dotarł już niemal wszędzie. W większości miejsc na świecie podejmowane są zdecydowane działania mające na celu ograniczenie liczby zarażeń. O to, by zachować wzmożone środki ostrożności, apelują przede wszystkim przedstawiciele państw.
Głos w sprawie pandemii zabrała także królowa Elżbieta. Monarchini, która wraz z mężem w obawie przed wirusem schroniła się w posiadłości w Windsorze, wystosowała do obywateli Wielkiej Brytanii, którzy jak dotąd wykazywali się lekceważącym stosunkiem do pandemii, specjalne oświadczenie. Elżbieta II poprosiła, by na pierwszym miejscu stawiać dobro społeczeństwa, a nie jednostki. Według niej najważniejsze jest skupianie się na wspólnym celu, który ma pomóc w utrzymaniu bezpieczeństwa w Zjednoczonym Królestwie. Królowa podkreśliła także, że jej rodzina "zamierza odegrać odpowiedzialnie powierzone jej role".
Na instagramowym profilu prowadzonym przez Meghan Markle i księcia Harry’ego pojawił się wpis, w którym para odniosła się do zagrożenia, jakim jest koronawirus. W swojej publikacji przebywający z dala od ojczyzny i reszty royalsów rodzice Archiego zapewnili, że są gotowi, by "w tych niepewnych czasach stawić czoła zagrożeniu". W dalszej części postu książę i aktorka zapowiedzieli, że będą dzielić się w sieci aktualnościami i sprawdzonymi informacjami dotyczącymi wirusa, a także "inspirującymi opowieściami" o tym, jak ludzie na całym świecie współpracują w walce z pandemią.
Post Sussexów "wspierających" rodakówz kanadyjskiej willi skomentował znany brytyjski krytyk. Richard Kay odniósł się zarówno do słów królowej, jak i Meghan i Harry’ego.
Nie dało się, by ich napisany prosto z bajecznie drogiej rezydencji post bardziej kontrastował z przemyślaną reakcją królowej i innych royalsów przebywających w ojczyźnie w obliczu narodowego kryzysu… - czytamy na łamach Daily Mail.
Kay odniósł się także do fragmentu oświadczenia Sussexów, w którym podkreślają: "potrzebujemy siebie nawzajem w celu uzyskania wsparcia i prawdy oraz, by nie czuć się samotnie w tych ciężkich czasach".
Czy oni poważnie sugerują, że nie powiedziano nam prawdy? I powinniśmy zaufać właśnie im, bo tylko oni wiedzą, co się obecnie na świecie dzieje? - nie dowierza zaskoczony wpisem wnuka królowej publicysta.
Richard Kay podkreślił także, że dla Brytyjczyków wpisy przebywających setki kilometrów od Wielkiej Brytanii Sussexów to jedynie puste słowa. Ich "wkład" w pomoc ojczyźnie nazwał zaś "bezsensownym".
Pokazali jak schematyczny i pozbawiony znaczenia jest ich post.
Zgadzacie się z nim?