W sieci zawrzało ws. afery Bartłomieja Glinkowskiego, który prowadzi na YouTubie kanał MGP Garage. W tle jest kradzież pieniędzy, samochodów oraz przestępcza przeszłość samego zainteresowanego. Temat nagłośnił Szalony Reporter, który w najnowszym materiale przy pomocy swojego rozmówcy ujawnił, jakoby Glinkowski oszukał franczyzobiorców MGP Rent. Oprócz tego przywołano wiadomości oburzonych osób, które powierzyły mu luksusowe auta do francuskiej wypożyczalni. Tam miały ulegać ogromnym zniszczeniom.
Ze sprawą łączy się innego popularnego youtubera - Buddę, który przez jakiś czas promował profil Bartłomieja Glinkowskiego w mediach społecznościowych. Influencerzy odpowiedzieli na materiał Szalonego Reportera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Budda odpowiada na materiał Szalonego Reporter
Szalony Reprter poprosił o komentarz w tej sprawie Buddę. Youtuber przyznał, że słyszał różne historie na temat MGP i ciężko mu stwierdzić, która jest prawdziwa. Podjął decyzję o nieangażowaniu się w sprawę.
Słyszałem wielokrotnie różne wersje tej historii. Sam MGP ma jeszcze zupełnie inną niż wszyscy dookoła. Słyszałem wzbogacone o jakiś hardcore totalny i słyszałem też wersje soft. Jeśli chodzi więc o to, czy słyszałem o kradzieżach aut - tak jest. Po jakimś czasie znajomości dowiedziałem się o tym. Jaka jest prawda, nie wiem, bo to nie jest mój świat i powiedziałem, że nie chce się w to angażować. Były tam jakieś oszustwa na stronach www, wcześniej nie było takie "głośne - przekazał Budda.
Nikt nie gadał zasadniczo nic więcej niż "60" albo "złodziej". O tematach na tych forach VAG-a itp. to się dowiedziałem relatywnie niedawno. Według mojej wiedzy za czasów swojej działalności w necie nigdy nikogo nie oszukał. Czy oszukał kogoś lata temu, jak ja jeszcze w pieluchy robiłem? Myślę, że trzeba zapytać jego lub osób oszukanych. (...) Na pewno nie będę wypierał się, że na początku "kariery" MGP w necie współpracowaliśmy, pomagaliśmy sobie nawzajem. (...) W zamian za to po partnersku odwdzięczyłem się, oznaczając jego mały na tamten czas profil na IG - dodał.
Budda na Instagramie zapewnił, że zwróci pieniądze wszystkim oszukanym. Co więcej, podkreślił, że ostatnia współpraca z MGP miała miejsce rok temu, przy okazji rozdania Audi.
Chcę zakończyć ten temat i zrobić to z klasą. W związku z tym, że ponad rok temu oznaczałem Instagrama MGP u siebie na socialach - jeśli ktokolwiek trafił tam za moim pośrednictwem, a następnie stracił jakiekolwiek pieniądze/został oszukany, a Bartek nie weźmie tego na siebie, TO JA PONIOSĘ WSZELKIE STRATY I ZWRÓCĘ TE KWOTY EWENTUALNYM POSZKODOWANYM - napisał Budda na kanale nadawczym.
MGP Rent odpowiada na materiał Szalonego Reportera
Bartłomiej Glinkowski również odpowiedział na materiał Szalonego Reportera. Na początku własnego materiału przyznał się, że w przeszłości ukradł 17 samochodów na przestrzeni 5 miesięcy, za co został skazany na 5 lat pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 8 lat.
Każdemu z poszkodowanych, czyli osób, które straciły samochód, oddałem pieniądze. Oddałem pieniądze również do sądu na przepadek mienia i karę grzywny. Na tym kończy się epizod złodziejstwa. Jest mi wstyd, że muszę o tym mówić - mówi Bartłomiej Glinkowski w nowym materiale.
W sprawie "afery francuskiej" Bartłomiej Glinkowski podkreśla, że jeśli wynajmowane samochody faktycznie zostały zniszczone, najemca na mocy umowy nie podejmował odpowiedzialności za szkody. Jako MGP jedynie pośredniczył w wynajmie. Na przestrzeni minionych lat mimo to odwiedził komisariaty za granicą. Prowadzenie biznesu zakończył rok temu.
Jeśli komuś ukradli samochód, to tylko dlatego, że nie zabezpieczył samochodu dobrym systemem GPS - stwierdził.
Bartłomiej Glinkowski wyznał, że wcale nie szantażował Szalonego Reportera, a jedynie wyraził chęć wystąpienia w materiale. Zaoferowano mu, że mogą nagrać razem kolejny odcinek, po publikacji wcześniej opisywanego podcastu. Pod koniec oświadczenia odniósł się do znajomości z Buddą.
Nigdy w życiu Kamil nie udostępnił nic, co było związane z MGP Rent. Jeżeli czujesz się poszkodowany, zgłoś się do mnie, a ja ci zwrócę 10 tys. zł. (...) Czy Kamil był moim wspólnikiem? Nie był. (...) Przyjechał (dop. red. na myjnię MGP), bo chciał zobaczyć samochody. To, co mnie z nim łączyło to była tylko motoryzacja. Tak zaczęła się historia MGP Garage, Budda i wspólne filmy. Ja tylko dawałem samochody Kamilowi do filmu, a on mnie zaczem oznaczał - wyjaśnił Glinkowski.
Co z Lamborghini Hurracanem, które rzekomo miało zostać podarowane Buddzie w rozliczeniu za prowadzenie loterii? Bartłomiej Glinkowski przedstawił umowy i wyjaśnił, że podobnie, jak Nissan GTR, sprzedał je influencerowi.