Kamil L., znany w sieci jako "Budda", został aresztowany w październiku w związku z zarzutami kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Prokuratura oskarża go o przestępstwa karno-skarbowe oraz pranie brudnych pieniędzy. Przebywał w areszcie do grudnia, jednak został zwolniony za poręczeniem majątkowym w wysokości 2 mln zł.
Reakcje po wyjściu
Po opuszczeniu aresztu Budda wrócił do aktywności w sieci, komentując jednym z teledysków na YouTube. Jego wpis szybko zdobył popularność, prowokując liczne reakcje internautów. Budda nawiązał do rzekomej niesprawiedliwości, śpiewając o patrzeniu w oczy, a nie na saldo bankowe.
Prokuratura, mimo wypuszczenia Buddy, nadal prowadzi postępowanie przeciwko niemu i jego partnerce Aleksandrze K. Obawy związane z ich potencjalnym wpływem na świadków znacznie się zmniejszyły, dlatego też zdecydowano się na zastosowanie środków wolnościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyzwania i nowe początki
Pomimo badań nad jego działalnością, Budda nie zamierza rezygnować ze swojego dotychczasowego życia. Pojawia się pytanie, czy ten powrót okaże się początkiem nowego rozdziału czy kontynuacją problemów prawnych. Nadal pozostaje wiele niewiadomych, ale jedno jest pewne: Budda nie przestaje budzić emocji w mediach społecznościowych.
Od opuszczenia aresztu 26-latek znów jest aktywny w sieci, publikując "kontrowersyjny" kontent i wdając się w dyskusje z hejterami. W sobotę na przykład raper uraczył obserwujących nagraniem z występu, gdzie prezentuje swój nowy utwór, w którym porusza temat swojego bogactwa i problemów z prawem.
W Forbesie najbardziej wpływowy ja - nawija twórca internetowy.
Rzucają dowody no i liczą, że popłynę ja
Muszę was zmartwić, ale jestem rekinem, bo
Moje rozterki to czy LA czy Singapur
Ich rozterki to czy z rapu czy z VATu
Firma się kręci to do klocka klocek
Jakbym krzyczał JP to 23%
Ma talent?