Prawie 8 gramów marihuany policjanci znaleźli w samochodzie Marka Bukowskiego. Do incydentu doszło we wrześniu zeszłego roku. Aktor wracał autem z planu serialu. Po półrocznym śledztwie prokuratura umorzyła postępowanie uznając, że nie udało się wykazać, że Bukowski miał świadomość posiadania marihuany. Aktor broni się, twierdząc, że został wrobiony.
Teraz udziela wywiadów, w których zapewnia, że ktoś podrzucił mu marihuanę. Na pytanie Doroty Wellman, czy kiedykolwiek brał narkotyki, odpowiedział wymijająco:
To pytanie zadawali wielcy dziennikarze wielkim tego świata. Clinton i Kennedy się przyznali. Ty może jesteś wielką dziennikarką i może masz prawo zadawać to pytanie, ale ja nie mam ochoty odpowiadać na nie.
Bukowski stwierdził też, że narkotyki mogły zostać podrzucone dla pieniędzy, bo "uwalenie takiego człowieka jak on" to wielki zysk:
Myślę, że to jest kwestia pieniędzy. Kogoś zmotywować do tego mogły tylko pieniądze. To jest kilkadziesiąt tysięcy złotych za uwalenie takiego człowieka jak ja.
Aktor powiedział również, że przez ten spisek stracił kilka propozycji zawodowych.
Komu mogło zależeć na "uwaleniu" aktora i porzuceniu mu narkotyków do samochodu?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news