Choć na początku roku poinformowano, że show "Królowe życia" dobiegł końca, jego uczestniczki wciąż mogą liczyć na zainteresowanie mediów. Wszak większość byłych "królowych" prowadzi liczące setki tysięcy followersów profile na Instagramie. Do tego grona należy m.in. Aleksandra Szafrańska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uczestniczka "Królowych życia" oddała psy do schroniska?!
O bohaterce programu "Królowe życia" kilka dni temu zrobiło się głośno, gdy Schronisko dla zwierząt w Zawierciu poinformowało, że trafiły do nich dwa owczarki niemieckie należące do Aleksandry. Jak poinformowano, czworonogi w placówce znalazły się w lutym bieżącego roku. Miały błąkać się po ulicy w Psarach po tym, jak po raz kolejny uciekły ze swojej posesji. Schronisko stwierdziło, że właścicielka psów odezwała się do nich dopiero po kilku dniach od opublikowania ogłoszenia o ich znalezieniu:
Dnia 12.02.2023 r. zgłosiła się do nas właścicielka, twierdząc, że psy ponownie uciekły kilka dni temu. Poinformowała też, że psy notorycznie uciekają i chce je oddać, dlatego myśląc o dobru tych młodych psiaków, zaproponowaliśmy, że znajdziemy im odpowiednie domy, a wcześniej poddamy zabiegom kastracji i sterylizacji oraz szczepieniom na wściekliznę, których nie miały. Kierowaliśmy się dużym prawdopodobieństwem trafienia tych psów w niepowołane ręce, np. do pseudohodowli. Właścicielka nie poszukiwała psów, nie ogłosiła ich zaginięcia na swoich mediach społecznościowych ani na portalach typu Olx czy spotted - można było przeczytać na facebookowym profilu schroniska.
Napisano również, że pracownicy niemal od razu przystąpili do poszukiwań domu dla owczarków. Ostatecznie nowych właścicieli znalazły na początku marca.
Pod postem o psiakach zgłosili się Państwo zainteresowani adopcją, a następnie skontaktowali się z nami. Zaprosiliśmy Panią Agnieszkę W. wraz z mężem na zapoznanie przed adopcyjne - cała procedura trwała około 2 tygodnie - dowiadujemy się.
We wpisie napisano także, że Szafrańska ani razu nie pojawiła się w schronisku, a rzeczy czworonogów wysłała kurierem. Darowiznę wysłała z kolei dopiero po tym, jak została o to upomniana.
Aleksandra Szafrańska odnosi się do wpisu schroniska. Wyjaśnia, dlaczego musiała oddać psy
Zgoła inny pogląd na całą sytuację ma "królowa życia". W rozmowie z "Faktem" kobieta nie ukrywała, że w związku z oddaniem psów spadł na nią olbrzymi hejt. Przekonuje jednak, że zrobiła wszystko, co w jej mocy.
Z uwagi na sympatię do zwierząt zajmowałam się nimi, najlepiej jak umiałam. Mąż też - zapewnia, dodając, że problemy zaczęły pojawiać się gdy po raz drugi została mamą:
Ale potem pojawiło się malutkie dziecko. Jak znalazłam psom nowy dom, moja córka miała 1,5 miesiąca, a ja byłam po cesarce - tłumaczy.
Szafrańska wyjaśnia, że owczarki niemieckie mimo wielu starań były nie do okiełznania:
Psy trafiły do schroniska, złapane przez hycli, ponieważ uciekły z posesji, kolejny raz z rzędu. Nasza działka ma 6000 m2, plus kawałek lasu. Psy podkopywały ogrodzenie, znajdowały sobie pole ucieczki, mimo naszych walk i starań. Układaliśmy je z behawiorystą, wychodziły na spacery i poświęcaliśmy im mnóstwo uwagi. Nie dało się nad nimi zapanować, a bynajmniej my sobie z nimi nie poradziliśmy - mówi tabloidowi, dodając, że zwierzęta jej mąż zakupił niedługo po tym, jak straciła ciążę.
Po kilku tygodniach zaszła jednak w drugą, którą już udało się jej donosić. Opieka nad noworodkiem i zajmowanie się kilkumiesięcznymi psami okazało się jednak nie do pogodzenia
Ola nie zgadza się z narracją schroniska, twierdząc, że nie tylko była z nim w stałym kontakcie, ale i to ona znalazła pupilom nowy dom.
Pani ze schroniska zaoferowała pomoc w znalezieniu rodziny zastępczej oraz przeprowadzeniu procesu adopcyjnego. Wbrew temu, co mówi schronisko, to ja znalazłam nowych właścicieli, którzy już drugiego dnia byli gotowi na odbiór psów - zapewnia i kontynuuje:
Schronisko poinformowało, że nie może wydać psów nowym właścicielom, gdyż psy w takiej sytuacji muszą przejść kwarantannę plus wszelkie badania, kastrację, sterylizację. Oczywiście nie analizując tego, zgodziłam się, skoro takie były procedury.
Upominanie się o darowiznę także ma być według niej kłamstwem:
Schronisko skłamało, iż musieli mnie upominać o zapłatę. Na potwierdzenie nieprawdy załączam screen SMS z dnia 8.03 z numerem konta oraz screen z potwierdzeniem przelewu, wykonanego tego samego dnia - broni się "królowa".
To ja tego samego dnia podałam im personalia ludzi, którzy chcą zaadoptować moje psy. Byłam w stałym kontakcie z nowymi właścicielami, informowałam na bieżąco o postępach w sprawie. To schronisko stwierdziło, że dla dobra zwierząt lepiej, aby to już nowi właściciele odebrali psy, a oni zaoferowali, że dopełnią wszelkich formalności. Tak też się stało - tłumaczy na łamach tabloidu.
Szafrańska podkreśla jednak, że najważniejszy jest dla niej fakt, że psy znalazły kochający dom. Jak twierdzi, pozostaje ponoć w stałym kontakcie z ich nowymi właścicielami. Mimo to nie zamierza zarzutów schroniska odpuścić, a sprawą już zajmuje się jej pełnomocnik.
Zobacz też: Dagmara z "Królowych Życia" UMYŁA PSA NA MYJNI SAMOCHODOWEJ! "Trzeba być bezmózgim durniem"