Veronika Didusenko - zdobywczyni tytułu Miss Ukrainy z 2018 roku - rozpoczęła medialną kampanię, w ramach której stara się przekonać Stany Zjednoczone do większego zaangażowania się w niesienie wsparcia Ukraińcom, którzy bohatersko walczą za ojczyznę. 26-latka w wywiadzie dla "Extra" opowiedziała ze szczegółami, w jaki sposób udało jej się uciec z Kijowa w dzień wybuchu wojny. W podróży towarzyszył jej 7-letni synek.
Rosyjskie wojska zaczęły bombardowanie o 5 nad ranem. Jechaliśmy przez jakieś 18 godzin. Wozy wojskowe po jednej stronie, pasażerowie po drugiej stronie. Później rosyjskie helikoptery zaczęły krążyć nad naszymi głowami. To było przerażające - relacjonuje modelka.
Didusenko ostatecznie zatrzymała się u bliskich w Los Angeles. Nie była jednak w stanie siedzieć z założonymi rękoma i przyglądać się rozwojowi wydarzeń. W rozmowie z dziennikarzem laureatka konkursu piękności poinstruowała, jak najskuteczniej można wesprzeć okupowaną przez Rosjan Ukrainę.
Potrzebujemy broni, zapasów. Potrzebujemy więcej sankcji przeciwko Rosji. (...) Desperacko potrzebujemy strefy zakazu lotów nad Ukrainą. Ginie tak wiele ludzi. Moja przyjaciółka zginęła w wyniku eksplozji w Charkowie. To była zaledwie 21-letnia dziewczyna.
Veronika ma nadzieję, że uda się wreszcie zbudować bezpieczne korytarze humanitarne, którymi jej rodacy będą mogli opuścić zajęte przez rosyjskie wojska aglomeracje.
Pilnie potrzebujemy, aby ludzie, którzy znajdują się w okupowanych miastach, mogli bezpiecznie je opuścić. Chodzi głównie o matki z dziećmi. Mężczyźni zostali, aby walczyć o ojczyznę. Priorytetem jest uratowanie jak największej liczby żyć.